Długo się zbierałam aby to napisać, więc proszę was, nie krzyczeć za mocno.
Cała sprawa będzie kręciła się wokół rozdziałów. Jak widzicie, długo nic nie było i długo nic nie będzie. Tak, dobrze przeczytaliście.
Więc ogłaszam, że ZAWIESZAM działalność bloga na czas NIEOKREŚLONY.
Spowodowane to jest tym, że kiedy siadam do laptopa, by przynajmniej zapisać parę pomysłów, to w mojej głowie tworzy się czarna dziura i nic nie pamiętam. Możliwe też jest, że za bardzo przejmuję się pierwszym dniem w liceum. Mój brat także się tym lekko martwi, ale ma do tego podejście "na luzie", a ja niestety panikuję.
Także jak na ten moment, blog jest zawieszony. Oczywiście pojawi się notka o ewentualnym powrocie czy też, jak obiecywałam, napiszę o pojawieniu się bloga mojego brata.
Więc, ja się z wami żegnam.
Pozdrawiam serdecznie,
Elfik JoWita/Elfik Elen
wtorek, 19 sierpnia 2014
czwartek, 14 sierpnia 2014
Informacje
Tak, więc jeśli chodzi o rozdział, to pojawi się najpóźniej w połowie następnego tygodnia co spowodowane jest tym, że mój zlot rodzinny się kończy i każdy wraca do siebie, więc trzeba się pożegnać, itp...
I jak na ten moment, najbliższy specjal na ileś tam odwiedzin, będzie po dobiciu do 5000.
Apeluję o cierpliwość :)
To tyle. Życzę miłego dnia.
Elfik JoWita
I jak na ten moment, najbliższy specjal na ileś tam odwiedzin, będzie po dobiciu do 5000.
Apeluję o cierpliwość :)
To tyle. Życzę miłego dnia.
Elfik JoWita
sobota, 2 sierpnia 2014
Rozdział 28
Mięło półtorej tygodnia od tamtego dnia. I muszę to przyznać, Nathan strasznie się zmienił. Odkąd dowiedział się że zostało oddany bo coś tam, zamknął się w sobie. Przestał o siebie dbać. Nie odzywa się do nikogo, poza Emilly. Ostatnimi czasy często u nas przebywa. Martwi nas jego stan. Także w szkole sobie nie radzi. Wcześniej był uważany za wzór do naśladowania, teraz jest wyśmiewany. Szkoda na niego patrzeć. Gdy chcę mu jakoś pomóc, porozmawiać to uciekał. Ale wyjaśniła się też kwestia z moim... naszym dziadkiem. Rzeczywiście nim jest lecz nie chce dalej powiedzieć czemu odszedł od babci. Ale powiedział że to było dla naszego dobra. Okazało się także że jest jednym ze Złodziej Czarów, tyle że już dawno nie służy w Organizacji. Odszedł z własnej woli. Właśnie wracałem ze szkoły i spotkałem Daniela. On i ciotka także martwili się o Nathana. Madge mówiła że któregoś dnia udało mu się z nim porozmawiać, ale to nie przypominało rozmowy. Ledwie coś napomknął i zaszył się w swoim pokoju.
- Cześć. I jak tam? Lepiej z nim? Dalej się z niego naśmiewają?- pytał, dołączając do mnie. Chyba wracał z pracy. W sensie w tej w barze.
- Co ty! Dalej się nie odzywa do nikogo. Jedynie Emilly umie do niego dotrzeć, ale że umówili się że nie będzie mówiła tego co on jej mówi, to dotrzymuje słowa i milczy w tej sprawie. W szkole dalej się śmieją. Dzisiaj nie wytrzymałem i...
- I co?
- I przyłożyłem jednemu gościu, nie mów tego ciotce.
- Nie ma sprawy. Ale to dobrze że stanąłeś w obronie brata.- uśmiechnąłem się. Może i głupie było bić tamtego gościa ale, dziwnie to zabrzmi, od razu lepiej mi się zrobiło. Właśnie dochodziliśmy do domu. Zacząłem wyciągać klucze i jednym z nich, otworzyłem furtkę, potem drzwi od domu. Dziwne, były otwarte. Spojrzałem na Daniela. Otworzyłem niepewnie drzwi i usłyszeliśmy głośny huk w salonie. Daniel wbiegł do środka, a ja za nim. Naszym oczom ukazały się dwa demony.
- Co one tutaj robią, do cholery?!- krzyknąłem. Wrogowie warknęli głośno i zaczęli biec w naszym kierunku. Wyciągnąłem rękę w kierunku kranu i po chwili zaczęła z niego lecieć woda. Stworzyłem dwie kule wody i rzuciłem nimi w demony. Siła odrzutu była średnia, więc jedynie się przewrócili. Daniel nabrał trochę wody i stworzył dwie włócznie. Rzucił na nie zaklęcie trwałości i podał mi jedną. Gdy tylko przeciwnicy podbiegli do nas, wbiliśmy ostrza naszych broni w ich ciała. Syknęli przeraźliwie i zamienili się w czerwono-czarny dym, który kierował się do wyjścia. Daniel ponownie nabrał wody i stworzył wodną siatkę, którą złapał jedne z obłoków. Drugi zdążył wylecieć z domu. Po chwili dym w siatce przybrał postać demona i patrzył na nas mściwym spojrzeniem.
- Czego tu szukaliście!?- Daniel krzyknął do czerwonego stwora, lecz ten jedynie warknął. Po chwili oczy Daniela stały się dziwnie zielone. Demonowi także oczy przybrały zielony kolor.
- Jeszcze raz, czego szukaliście?
- Kan-azz so-viel-oh ee-sa eh-vaz geh-boe ee-sa.- odpowiedział demon. Nie rozumiałem ni w ząb co powiedział, lecz wiedziałem że to w języku runicznym.
- Co on powiedział?- zapytałem patrząc to na demona, to na Daniela.
- Jakiejś księgi. Ale jakiej?- zwrócił się do stwora.
- Rye-ee-doe oe-thah-lah doh-gaz ahl-geez ee-sa now-theeez eh-vas yer-ah.
- Co teraz powiedział?
- Rodzinnej. Szukali Księgi Rodzinnej, lecz po co demonom coś takiego?- oczy Daniela przybrały normalny kolor a siatka, w której uwięziony był demon, zniknęła więc potwór skorzystał z okazji i uciekł.
- Co to Księga Rodzinna?- zapytałem. Daniel poszedł do kuchni i usiadł na krześle. Dołączyłem do niego i usiadłem na przeciwko.
- Księga Rodzinna jest to księga w której zapisane są dzieje rodziny danego zaklinacza. Zapisane są tam różne zaklęcia czy receptury alchemiczne a także różne ważne sprawy. W przypadku twoim i Nathana w waszej księdze może być zapisane dlaczego was rozdzielono.
- To już wiemy. Rozdzieli nas bo nadchodziła Noc Połączenia.
- To ktoś w waszej rodzinie miał dwie moce?
- O czym ty gadasz?- zapytałem. Nie wiedziałem o niczym takim i z resztą myślałem że można mieć tylko jedną moc a ty taka rewelacja...
- Noc Połączenia jest jak normalna noc, lecz podczas niej niemowlę urodzone w rodzinie zaklinaczy otrzymuje moc po którymś z rodziców lub dziadków. Jest niebezpieczna wtedy, gdy dziecko odziedziczy moc po rodzicu lub dziadku z dwoma żywiołami.
- Półtorej tygodnia temu ja i Nathan mieliśmy ten sam sen. Babcia gadała w nim o tej nocy i bardzo jej zależało by nas rozdzie...- i wtedy mnie olśniło. Ja i Nathan nie mamy mocy po rodzicach, tylko od któregoś z dziadków. Pytanie brzmiało, od babci czy dziadka?
- Co jest?
- Wiesz gdzie mogę znaleźć naszą Księgę?
- Zapewne w bibliotece Organizacji, jak wszystkie. Jeśli już zamierzasz tam iść, to weź ze sobą Nathana. Może będzie tam napisane dokładnie dlaczego was rozdzielono.
- Masz rację. Dobra, to ja idę po niego. Na razie!- zerwałem się z krzesła i pobiegłem do szkoły. Nathan miał jeszcze dodatkowe zajęcia we czwartki i zawsze zostawał dwie godziny dłużej.
Gdy tylko dotarłem do budynku szkoły, spotkałem Emilly. Była roztrzęsiona.
- Co się stało?- zapytałem podchodząc do niej.
- Nathan... uciekł z ostatniej lekcji.
- To chyba dobrze. Stary Nathan wraca.- zaśmiałem się.
- Ale nie w tym sensie. Szliśmy korytarzem i coś go naszło i zaczął płakać. Mike to zobaczył i zaczął się z niego śmiać. Nathan nie wytrzymał i wybiegł ze szkoły. Ale to dosłownie przed chwilą. A jak zrobi coś sobie?
- Spokojnie, Nathan nie należy to takich. Ale skoro niedawno wybiegł, to czemu go nie widziałem? Przecież to jest jedyna droga ze szkoły do domu. Chyba że...
- Wcale tam nie poszedł.- dokończyła za mnie brunetka.- Lecz w takim razie gdzie?
- Nie wiem. Może do parku?
- Nie, od spotkania z waszym dziadkiem tam nie chodzi.
- Do jakiegoś KFC czy coś?
- W takim stanie? Wątpię.
- To co na cmentarz by polazł?!- zawołałem rozkładając bezradnie ręce.
- Ty tam chodziłeś jak miałeś doła. Może i on tak zrobił?
- W sumie. Tą drogą też by tam trafił. Pójdziesz ze mną?
- Bardzo bym chciała, ale zaraz przyjeżdża po mnie mama i jedziemy odebrać tatę z lotniska.
- No dobra. To do zobaczenia. Jak go znajdę to napiszę.- przytuliliśmy się na pożegnanie i pobiegłem na cmentarz. Mam nadzieję że tam będzie, bo jak nie to nie mam pojęcia gdzie mógł by się zaszyć. W połowie drogi zrobiłem się zmęczony, więc przestałem biec i szedłem. Minąłem jedną latarnię, potem wielkie drzewo i znalazłem się przy bramie cmentarza. Dawno tutaj byłem. Chyba nie zjawiałem się tutaj od pogrzebu babci. Tak, chyba tak. Wszedłem na terytorium cmentarza i zacząłem szukać Nathana. Cisza. Żadnej żywej istoty. Po chwili pomyślałem że może poszedł na grób naszych rodziców. Tak też było. Gdy byłem niedaleko, zobaczyłem blondyna. Tak jak obiecałem Emilly, wyciągnąłem telefon i wysłałem do niej sms-a, w którego treści napisałem że odnalazłem zgubę. Nathan siedział na ławce i wpatrywał się w nagrobek. Usiadłem obok niego i spojrzałem na niego. Jego wzrok był nieobecny a twarz bez wyrazu. Jego zarost był teraz bardzo widoczny. Wyglądał o wiele, wiele starzej.
- Jak się czujesz?- zapytałem. Po chwili skarciłem się w myślach za to pytanie. Nath spojrzał na mnie.
- A jak mam się czuć? Beznadziejnie.- odpowiedział. Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia. Nie oszywał się do mnie od prawie dwóch tygodni. Nastała cisza. Teraz oboje gapiliśmy się na nagrobek, jak na zbawienie.
- Mogę cię o coś zapytać?- nie odpowiedział. Jedynie skinął lekko głową. Zrobiłem głęboki wdech i jeszcze głębszy wydech.- Dlaczego uciekłeś z zajęć? Martwiłem się o ciebie. Emilly też się o ciebie martwiła, bała się że sobie coś zrobisz.
- A czy ja prosiłem kogoś o martwienie się?!- Nath zerwał się z ławki - To wasz problem że macie jakieś dziwne myśli, że niby coś sobie zrobię! A uciekłem dlatego że miałem już dość! Miałem dość tego jak te palanty się ze mnie śmieją i szepczą na mój temat! Nie wiesz jak to jest, gdy cała szkoła się z ciebie nabija a dodatkowo dowiadujesz się o tym że zostałem oddany przez jakąś głupią Noc Połączenia!- wybuchł. I wcale mu się nie dziwię. Po chwili zaczął płakać. Wstałem i podszedłem do niego, przytulając po bratersku. Wtulił się we mnie jak małe, bezbronne dziecko. Szkoda mi go było, ale nie cofnę czasu. Po kilku minutach uspokoił się i puściliśmy się.
- Wiesz, chyba wiem jak dowiedzieć się odpowiedzi na pytanie które cię tak trapi...- zacząłem. Po chwili spojrzał na mnie i po raz pierwszy od kilku dni widziałem jak się uśmiecha. Mimowolnie się uśmiechałem a ten złapał mnie barki.
- Więc mów. Tu i teraz.
- Najpierw musimy iść do biblioteki Organizacji. Tam będziemy musieli znaleźć naszą Księgę Rodzinną i, jeśli wierzyć temu co Daniel mówił, znajdziemy odpowiedz na to i na wiele innych rzeczy.
- Super. To chodź!- zawołał i pociągnął mnie za rękę i pobiegliśmy do wyjścia. Na chwilę się zatrzymaliśmy, bo wypadł mi telefon. Podniosłem go i teraz szliśmy normalnym tempem.
- Czym jest ta Księga Rodzinna?- zapytał po chwili.
Podczas drogi do ośrodka Organizacji, wyjaśniłem mu czym jest ta księga i co w niej możemy znaleźć, czyli wszystko to, co powiedział mi Daniel. Po kilku minutach znaleźliśmy się pod wejściem. Weszliśmy i okazało się że jak na praktycznie środek tygodnia, to dużo ludzi łazi po ośrodku. Lecz był jeden problem. Ani ja, ani Nathan nie wiedzieliśmy gdzie jest biblioteka. Pytaliśmy napotkanych ludzi, lecz także nie kojarzyli gdzie może być. Po chwili zobaczyłem dziadka. Przecież mówił że wypisał się z szeregów zaklinaczy... Podszedłem do niego, przywitałem się i zapytałem gdzie jest biblioteka. Skoro był zaklinaczem, a nawet Złodziejem Czarów to musi wiedzieć takie rzeczy. Okazało się że biblioteka jest na trzecim piętrze. Po wyjściu z windy należało iść prosto, do końca korytarza, potem skręcić w lewo i w połowie drogi obrócić się w prawo i stuknąć w ścianę. Jak dziadek powiedział, tak my zrobiliśmy.
Po wejściu do biblioteki, byłem w szoku. Nie sądziłem że to będzie aż takie wielkie pomieszczenie. Pułki z książkami zawieszony były aż pod sam sufit. Regały także były wysokie. Staromodne żyrandole, jeszcze na zwykłe świece i kamienne ściany. Poczułem się jak w średniowiecznym zamku. Lecz po jakieś sekundzie napotkaliśmy pewien, wielki problem. Tutaj jest od groma i ciut ciut książek a my nie wiemy jak wygląda na nasza Księga Rodzinna. Sądziłem że będzie tutaj tak samo jak w Harrym Potterze, że każda aleja będzie jakoś nazwana. Tam był "dział ksiąg zakazanych", to tutaj mogli by zrobić tabliczkę z napisem "Księgi Rodzinne". I życie było by łatwiejsze, serio! A tak, szukaj wiatru w polu! Weszliśmy w pierwszą alejkę, otworzyliśmy każdą książkę, lecz żadna nie była tą, której szukaliśmy. Dwie godziny w plecy. Weszliśmy w drugą. Ten sam rezultat i kolejne dwie godziny zmarnowane! Powoli trafiał mnie szlag! Myślałem że krew mnie zaleje, lecz po chwili Nathan wszedł w trzecią alejkę i na dzień dobry wyciągnął naszą Księgę Rodzinną. Zaśmiał się a ja poczerwieniałem na twarzy. Podszedłem do niego i usiedliśmy na ziem po turecku, otwierając księgę. Wyglądała na bardzo starą. Miała brązową, skórzaną okładkę a strony były podniszczone. Znajdowały się tutaj także czerwone zakładki zrobione z jakiegoś sznurka. My od razu zaczęliśmy szukać czegoś o tej Nocy Połączenia.
___________________________________________________________
LOL. Myślałam że rozdział będzie dłuższy, a wyszedł jak zwykle ;( Ubolewam nad tym.
Ale, walić jego długość. Teraz wasza kolej na pisanie. Dziabnijcie jakiś komentarz. Krótki, długi, jednosłowny, jakikolwiek. Każdy cieszy tak samo i tworzy wielkiego banana na moim ryjku.
Także wy do klawiatur i piszcie komentarze, a ja znikam.
Pozdrawiam i do kolejnego,
Elfik Elen
Subskrybuj:
Posty (Atom)