czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 20


Rozdział dedykuję mojemu kochanemu braciszkowi. Akcja z Mattem, podobna do naszej dzisiaj. Chyba nigdy nie zapomnę min tych dziewczyn :p




      Gdy byliśmy przed drzwiami do pokoju w którym przesiaduje Rada, miałem mieszane uczucia. Bo w sumie to nie powinienem mieć tego tatuaży czy tam znamiona Zaklinacza, skoro nim nie jestem. Mam tylko pół mocy, a nie całą. Jestem w dalszym ciągu zwykłym rekrutem. Z naszej dwójki to Lena posiadła moc Kuli Wody, przez co dostała pełny dostęp do władania żywiołem. Ona zasługuje na znamię, ale nie ja. I chyba zobaczyła że jestem zmartwiony, bo od razu stanęła przede mną i spojrzała mi prosto w oczy.
- Coś nie tak?
- A jak myślisz? Nie powinienem dostawać znamienia Zaklinacza, skoro nim nie jestem, tak?!- powiedziałem nieco podniesionym tonem.
- Nie chcę by niemiła czy coś, ale sam tego chciałeś.
- Bo nie było innego wyjścia! Gdybyś nie posiadła pełnej mocy to zapewne bym nie żył.- trochę mi przeszło i ukucnąłem, opierając się o ścianę.
- Matt, posłuchaj. Bez pełnej mocy też jesteś dobry. W labiryncie na przykład, gdyby nie twoje zdolności, wampiry by nas zagryzły albo... jeszcze gorzej. Albo na sali treningowej, tobie jako pierwszemu udało się nie zmącic wody na tej ścianie, pamiętasz?- ukucnęła przede mną i położyła swoje ręce na moich kolanach.
- No niby tak ale... to nie jest to samo.
- Och daj spokój! Znając Radę i samego Issaca to mogę się z tobą założyć że i tak udostępnią ci pełną moc, zobaczysz.- uśmiechnęła się i wstała. Podała mi rękę w celu pomocy przy wstaniu z ziemi. Spojrzałem na jej uśmiechniętą twarz i chwyciłem za rękę. Wstałem i przyciągnąłem ją do siebie po czym pocałowałem ją.
- To jak zakład?-zapytałem patrząc na znów uśmiechniętą Lenę.
- No a jak! Jeśli przegrasz, dostanę całusa a jeśli wygrasz, ty go dostaniesz?- stanęła na równe nogi i zapukała do drzwi.
- Tylko jednego?- zapytałem zawiedziony a ta poczochrała mnie po włosach.
- Na początek i to wystarczy.- i w tym momencie drzwi otworzyła nam radna powietrza. Zaprosiła nas do środka a my weszliśmy i usiedliśmy na krzesłach, które pokazał nam radny ognia. Popatrzyli na nas i po chwili wszyscy usiedli przed nami. Po chwili do sali wbiegł Issac i również zajął miejsce przy reszcie.
- Więc przyszliście po znamiona Zaklinacza, tak?- zapytała nas radna ziemi.
- Ona, nie ja.
- Matt!- Lena posłała mi kuksańca między żebra i spojrzała sztyletującym spojrzeniem.
- No co? Taka prawda. Ona ma pełną moc, ja dalej jestem z połową co znaczy że nie jestem Zaklinaczem Wody, co znaczy że nie zasługuję na znamię Zaklinacza.- radni spojrzeli na mnie i po chwili uśmiechnęli się.
- Ale przecież o to chodziło w tym teście. Miał pokazać które z was tak na prawdę zasługuje na pełną moc. Bez wątpienia oboje na nią zasługujecie, więc Matt, ty także otrzymasz pełną moc wody.- powiedział radny ognia spoglądając na Issaca.
- Dokładnie. Otrzymasz nią razem z otrzymaniem znamienia Zaklinacza.- spojrzałem na Lenę a ta z dumnie uniesioną głową powiedziała.
- I co? Przegrałeś zakład. Odpłacisz w naturze.- radni spojrzeli na nią badawczym spojrzeniem. Ja jedynie zaśmiałem się i przytaknąłem ironicznie.
- No co? Założyliśmy się o to że otrzyma pełną moc. Obstawał za tym że jej nie dostanie więc przegrał.- tłumaczyła się Lena.
- Dobrze, dobrze. Spokojnie. Chodźcie za mną, zaprowadzę was do Poświaty.- powiedział Issac, wstając z krzesła. My także wstaliśmy i razem z nim, udaliśmy się do innego pomieszczenia.
       Panował tu klimat tajemniczości. Ściany były koloru ciemnego, chyba czarnego ze srebrnymi wzorami. W centrum pokoju, stał stolik a na nim świecąca na różne kolory, Poświata.
- Zbliżcie się do niej.- powiedział radny wody. Lena podeszła pierwsza. Przyłożyła rękę do świecącej kuli, która po chwili zaczęła mieni się różnymi odcieniami niebieskiego. Gdy tylko Lena oderwała rękę, spojrzała na prawą dłoń. Świeciła się a blask po chwili otworzył symbol. Dostała znamię, którym był wodnik, który wylewa wodę z dzbana. Moja kolej. Podszedłem do Poświaty i przyłożyłem rękę. Znów zaczęła mienić się na wszystkie możliwe odcienie niebieskiego, po czym oderwałem rękę. Spojrzałem na świecącą się, także prawą, dłoń. Dziwne. Dostałem te samo znamię co Lena. Zdziwiony podszedłem do Issaca.
- Dlaczego oboje mamy ten sam symbol?
- Dlatego że macie moc na identycznym poziomie. To znaczy że wasze zdolności co do władania wodą są takie same, co znaczy że masz pełną moc, tak jak Lena. Dlatego macie ten sam symbol.
- Pogmatwane to nieco, ale spoko.- powiedziała Lena, patrząc na swój tatuaż.
       Gdy wyszliśmy z sali Radnych, udaliśmy się do szatni. Przebraliśmy się i razem poszliśmy do Auli głównej, w której mieli czekać na nas Nathan, Emilly, Isabelle, Brandon i Tyler a także tajemniczy gość. Byłem ciekaw kto to jest. Gdy tylko doszliśmy do wejścia głównego zobaczyliśmy jakiegoś chłopaka. Gdy tylko odwrócił się do nas frontem, Lena pobiegła do niego i mocno przytuliła. Kim on u licha jest?!
- Jack, co tu robisz?- zapytała.
- Myślałaś że przegapię inicjację mojej kuzynki?- powiedział chłopak. Miał blond włosy i ubrany był w niebieską bluzę z nadrukiem pod szyją. Układał się jakby był ze szronu... Miał także granatowe spodnie, podobne do rurek ale nieco szerszych w nogawkach a buty miał czarne.
- Przecież tobie nie można opuszczać Zamku Strażników.
- Chyba ze w ważnych okolicznościach, a to bez wątpienia do takich należy.- Lena wtuliła się w ciało kuzyna. Nie powiem, zagotowało się trochę we mnie. Niby kuzyn ale jakoś... dziwnie się czułem patrzac na to.
- Jezu, sory. Przedstawiam ci Matta, mojego chłopaka.- powiedziała wołając mnie do ich. Podszedłem i przywitałem się z jej kuzynem.
- Matt Blackwater, miło poznać.
- Jack Frost, również miło poznać.
- To ty jesteś tym FROSTEM, którego berło jest u nas?
- Dokładnie ten sam.
- Wow. Aż słów mi zabrakło.- zaśmialiśmy się i jakoś tak złość mi przeszła. Usiedliśmy do jednego stołu, porozmawialiśmy trochę, a te trochę trwało ponad trzy godziny, lecz Jack musiał już iść. Miał ostry rygor w tym Zamku Strażników. W sumie, nie ma co się dziwić. Odpowiedzialny jest za pojawianie się zimy na świecie i aby dzieci czerpały z tego radochę. Skoro u nas jest jesień, to gdzieś przecież jest zima.
- Ehh... taka praca. To ja spadam. Spotkamy się niedługo.- powiedział na odchodne i pobiegł do wyjścia.
      Po kilku minutach my także opuściliśmy budynek Organizacji i rozeszliśmy się do domów. Jutro szkoła, trzeba się wystać, a tak mi się nie chceee! Chyba za symuluję chorobę... tak to jest dobry pomysł. Nathana też namówię, nie chce sam siedzieć w domu. Bo wiecie, ciotka Madge pracuje w barze jako kelnerka a Daniel naucza w Organizacji, więc jeśli Nathan by poszedł do szkoły to był bym skazany na towarzystwo mojego pieska, któremu ostatnio palma odbija. Byliśmy w połowie drogi gdy zaproponowałem to przyjacielowi.
- Ochujałeś do reszty? Jutro są zaliczenia z siatkówki! Sam sobie nie sam rady!- zbulwersował się bo na wychowaniu fizycznym zawsze graliśmy w jednej drużynie. I jak nie patrzeć, nie wychodziło mu to. Nie chcę cię chwalić, ale jako jedyny z klasy najlepiej grałem w siatkówkę.
- No dlatego ci to proponuję. Jeśli jutro nie pójdziemy do szkoły to będziemy musieli zaliczyć to w innym terminie, a gdy tak się stanie będziesz mógł używać mocy wiatru bo nikt nie będzie patrzył. Przecież wtedy będziemy grac przeciw nauczycielowi więc nie będzie patrzył co robisz, tylko jak grasz?
- W sumie, to może i masz rację. A na dodatek jutro jest kartkówka z chemii.
- Noo to tym bardziej lepiej nie iść. Dobra cicho, bo jesteśmy nie daleko, a jak nie daj Boże ciotka usłyszy, to nasz misterny plan szlak trafi!- powiedziałem otwierając furtkę. Weszliśmy na podwórko i na dobry wieczór Mike powiał mnie, powalając na ziemię. Zaczął mnie obwąchiwać i po chwili polizał mnie po... eh, intymnym miejscu. Spojrzałem na niego zszokowany, bo aż tak źle z nim wcześniej nie było. Po chwili skoczył na roześmianego Nathana. Powalił go na ziemię i zaczął włazić mu pod koszulkę. To dopiero było dziwne.
- I co? Mówiłem że mu opierdala!- wrzasnął do mnie gdyż Mike najprawdopodobniej wbił mu pazury w klatę.
- Dobra, Mike! Do domu, już!- krzyknąłem na psa, a ten wypełzł z pod koszulki przyjaciela i pobiegł do domu. Przy okazji rąbnął głową w drzwi.
- Patrz co on mi zrobił no! Cały jestem usyfiony, nie wspominając o ubraniach!- podciągnął bluzkę i pokazał ślady łap i zadrapań.
- Weź mi tu klatą nie świec, bo nie masz czym się chwalić kolego.
- Pewny jesteś?- podniósł brew do góry.
- Tak.- powiedziałem krzyżując ręce na piersi.
- To wyskakuj z górnej części garderoby i pokaż swoją.
- Jebło?
- A co? Wstydzisz się czy boisz?- uśmiechnął się zakładając koszulkę.
- Ja? Boję się? Ha ha! Zabawne, pewnie że nie!- otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
- To co ci szkodzi?
- Po co ci to?- zapytałem z rezygnacją.
- Bo wiesz że wygram i się boisz. No weź... tylko ja to zobaczę.
- A dasz mi wtedy święty spokój?!- zapytałem zirytowany podchodząc do drzwi i powoli otwierając je.
- Tak.
- Dobra.- rzuciłem pod nosem i zdjąłem z siebie bluzkę. Światło jak na nieszczęście, świeciło prosto na mnie. Na chodniku obok płotu, szły trzy dziewczyny. Widząc mnie stojącego bez koszulki, zatrzymały się i patrzyły. Jedna z nich to była chyba...
- Sophie? Widzisz to?- zapytała podekscytowana dziewczyna.
- Co?- wołana nastolatka obróciła się.- Ula-la, Matt. Niezłe ciało.
- No, wolny jesteś?- zawołała inna.
- Dobra, widzisz? Jestem dobrze zbudowany.- powiedziałem do Nathana zakładając koszulkę i wchodząc do domu. Mój przyjaciel wszedł po chwili. Trzasną drzwiami i dołączył do mnie. Byłem w kuchni i odgrzewałem naszą kolację. Była już 21.00. Zjedliśmy, talerze zanieśliśmy do zmywarki i poszliśmy na górę.
Rozeszliśmy się do swoich pokoi. Przebrałem się w piżamę i rzuciłem się na łóżko. Nie mogę uwierzyć. Mam pełną moc, zostałem Zaklinaczem i mam szanse na zostanie Złodziejem Czarów. Ciekawe co na to rodzicie. Szkoda że nie mogę z nimi o tym porozmawiać.
       Położyłem się wygodnie i po chwili zasnąłem. Mike, tradycyjnie, wlazł na moje łóżko i zajął swoje miejsce. Także usnął. Śniły mi się różne, dziwne nawet rzeczy aż nagle przyśnili mi się...
- Mama? Tata?
- Witaj Matt.- powiedzieli razem.

__________________________________________________________


Od razu mówię, nie sprawdzałam czy są błędy, które są, więc możecie mnie hejtowac za to ile wlezie. Mam ogólnie wyjebane na krytyki (nieuzasadnione, oczywiście).
Druga rzecz, postanowiłam pogmatwać życie Mattowi i w kolejnym rozdziale pojawi się coś szokującego. Jakieś domysły? Piszcie koniecznie, a nóż ktoś trafi :)
I dziękuje WAM wszystkim za wspieranie mnie w sprawie hejterów z mojej szkoły. Na prawdę, wasze komentarze pomogły mi przebrnąć przez te wszystkie krytyki skierowane do mnie w szkole i w internecie. Jesteście kochani :**
No, to ja już kończę
Pozdrawiam i do następnego.
Elfik Elen

8 komentarzy:

  1. Nie dziękuj nam, my jedynie pokazujemy, że lubimy Twoją prozę ;)
    Jeden błąd, który mnie zirytował: "Dostała znamię, którym był wodnik, który wylewa wodę z dzbana. " - zdecydowanie jestem za zmianą tego zdania na takie: "Dostała znamię, którym był wodnik wylewający wodę z dzbana"; nie ma powtórzenia odmienionego słowa, brzmi o wiele lepiej.
    Jack Frost??? Poważnie? Ale fajnie :D
    Sen Matta <3
    Hahahhahahahahahahaha, akcja z gołą klatą wygrywa jako najlepszy moment tego rozdziału! :D

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszy, że lubicie czytać to co udaje mi się stworzyć. To takie miłe <3
      Dzięki za komentarz

      Usuń
  2. Świetny rozdział :D
    Super, że Matt też ma pełną moc.
    Haha i ta akacja na podwórku. lol po co mu to było? xD
    Nie masz za co dziękować. Piszesz super <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Nathan woli jak ktoś mu udowadnia swoje racje, bo nie wierzy w puste słowa.
      Dzięki i za komentarz i za to że jesteś :*

      Usuń
  3. Hahaha
    Świetny rozdział
    Był śmiesznie zwłaszcza z tym na podwórku
    Czekam z niecierpliwością na next
    Zapraszam na 13: http://aquasenshi.blogspot.com/2014/04/muzyka-senshi-kiedyprzez-okno-zaczey.html
    Weny :*
    Aqua

    OdpowiedzUsuń
  4. No i wiedziałam, że Matt też będzie miał pełną moc! XD "Odpłacisz w naturze" - matko, toż to brzmi jak zapowiedź gwałtów :O
    O, kutwa D: Jack Frost kuzynem Leny? No, nieźle.
    Jest tu troszkę błędów, ale najbardziej rzuciło mi się w oczy "Szlak". Szlak to jest leśny, albo nie wiadomo jeszcze jaki. Mówi się: "Szlag!".
    Dobrze, że już się nie przejmujesz krytyką, jestem z ciebie dumna ^___^. Ło, matko. Nie wiem co się może stać, ale nie mogę się doczekać! Jestem ciekawa co rodzice powiedzą Mattowi!
    Ach, i jeszcze ta sytuacja na podwórku - była epicka XD haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się, dziękuje za komentarz :*
      I to NIE jest zapowiedź gwałtów czy czegoś tam tylko... ... ... no. Ale na pewno nie gwałtu! Przecież Lena Matta nie zgwałci... chyba :p

      Usuń