środa, 14 maja 2014

Rozdział 22


Sorka że zdjęcie z gry, ale pasuje do dzisiejszego rozdziału. Tylko wyobraźcie sobie że zamiast lasów i gór, to wszystko z obrazka, dzieje się na ulicy.
I jeśli kogoś to interesuje (ha ha, zabawne) to fotka jest z gry Spellforce 2: Czas Mrocznych Wojen, bodajże. Kiedyś w nią grałam i tak szukając jakiegoś zdjęcia natrafiłam na te i myślę: A co tam, niechaj będzie bo pasuje xD
______________________________________________




       Po kilku minutach z góry zszedł Nathan. Ubrany tak samo, więc najwyraźniej tylko się... wysuszył.
- Co tam oglądasz?- zapytał siadając na fotelu, stojącego obok sofy.
- Szczerze? Nie wiem. 
- Idź ty! To przełącz na coś normalnego a nie... romansidło? Serio? Matt! Gorzej ci?- złapał za pilot i sam czynił honory. No co? Ciekawe było! Tyle że jak się zaczęło to za cholery nie pamiętam. Ten włączył na jakiś film akcji. Nie pamiętam tytułu ale był ciekawy, lecz co z tego jeśli nie pamiętam co w nim było. No nie szło mi się skupić, bo dalej myślałem o tym śnie i że Nathan może, nie, jest moim bratem. Gdy go oglądaliśmy, ciotka wyszła do pracy a Daniel do Organizacji. Ogółem film trwał dwie i pół godziny.
- Wiesz co, przydało by się dziś zajść do Organizacji.- powiedział Nathan wstając z fotela.
- No, przydało by się. Ale trzeba będzie jeszcze zajść po dziewczyny, może też będą chciały.
- No dobra, a o której dzisiaj lekcję się kończą?- popatrzyłem na niego zdziwiony. Chodzimy tyle czasu do szkoły, plan się nie zmieniał a ten nie wie o której kończymy? No ja rozumiem, ma dużo zajęć poza lekcyjnych ale planu lekcji to można się nauczyć.
- Dzisiaj, lekcje kończą się o 13.30.
- To mamy jeszcze dwie u pół godziny. Co będziemy robić przez ten czas?- spojrzeliśmy na siebie. Nie przychodziło mi nic do głowy. Mogliśmy oglądać dalej to co leci w telewizji, ale nie było nic ciekawego.
- No nie wiem.- powiedziałem po chwili.- W sumie, dwie ostatnie lekcje to w-f. Więc jak by dziewczynom nie chciało się ćwiczyć, to mogły by wyjść wcześniej.
- Tylko znając Iss i Lenę, nie będą chciały się zwalniać, mimo że dzisiaj coś zaliczają.
- Oto, to ty się nie martw.- powiedziałem robiąc złowrogi uśmiech.
- Ooo, znam ten uśmiech! Dobra, to chodźmy! Zanim dojdziemy to zacznie się, lub skończy, przerwa przed wychowaniem fizycznym.- Nathan zaśmiał się. Wyłączyłem telewizor i wyszliśmy z domu.
          Gdy wyszliśmy za furtkę, zobaczyłem jak Tyler idzie obok przystanku, na który z resztą musimy iść. Klepnąłem Nathana w ramię i pobiegliśmy w kierunku naszego znajomego. Właśnie sprawdzał o której przyjeżdża autobus. Przywitaliśmy się i razem czekaliśmy razem na niego. Po dziesięciu minutach nadjechał pojazd komunikacji miejskiej, wsiedliśmy i zajęliśmy miejsca a autobus ruszył. I po piętnastu minutach byliśmy pod szkołą. Akurat zadzwonił dzwonek na przerwę. Ludzie wylewali się ze szkoły na podwórko. W tłumie zobaczyłem Iss i Emilly. Zawołałem je i od razu przybiegły.
- A wy co? Na wagarach się było?- zapytała Isabelle uśmiechając się.
- No. Tak trochę.- odpowiedział Nathan drapiąc się po głowie. Spojrzał na Emilly, która parsknęła śmiechem.
- Mamy pytanie. Zrywacie się z wf-u i idziecie z nami do Organizacji?- zapytał Tyler. Wtajemniczyliśmy go w całe przedsięwzięcie w autobusie.
- My? Z miłą chęcią, ale nie wiem co Lena na to. Jest zdeterminowana by zaliczyć bieg na sześćdziesiątkę.- powiedziała Emilly.
- Spokojnie, pójdzie z nami.- uśmiechnąłem się przebiegle.- Gdzie ona jest?
- Zapewne przy przebieralni. Gadała z jakąś dziewczyną jak wychodziłyśmy.- mówiła Iss szukając czegoś w torbie. Ja poszedłem do szkoły. Gdy byłem w środku, nie zwracałem uwagi na gadających o czymś do mnie ludzi, tylko kierowałem się w kierunku przebieralni dziewcząt. Po drodze jak na nieszczęście, spotkałem naszą wychowawczynię.
- Blackwater! Czemu nie było ciebie na sprawdzianie?!- zapytała podniesionym głosem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Przełknąłem głośno ślinę i odwróciłem się do niej frontem.
- Bo ja, proszę pani byłem u... u tego, no... lekarza. Dokładniej laryngologa. Przepraszam ale się spieszę.- mówiłem nerwowo i zacząłem biec w kierunku tej przebieralni. Odwróciłem się i wpadłem na Lenę.
- Kurde Matt! Patrz jak chodzisz!- krzyknęła padając na ziemię.
- Przepraszam, ale to dobrze bo ciebie szukałem.- podałem jej rękę a ta spojrzała na mnie tajemniczo.- Już wyjaśniam. Bo razem z Nathanem wpadliśmy na pomysł aby porwać ciebie, dziewczyny i Tylera ze szkoły i razem iść do Organizacji. Bo dzisiaj są treningi. Tylera spotkaliśmy wcześniej a dziewczyny dowiedziały się o tym przed chwilą. Cała trójka się zgodziła, tylko trzeba było znaleźć ciebie i o wszystkim powiedzieć. To jak, idziesz?- zapytałem dziwnie zdyszany.
- Sorki, ale nie. Muszę zaliczyć bieg na szóstkę.- powiedziała kręcąc głową.
- No proszę. Chodź.- objąłem ją i spojrzałem wzrokiem zbitego psa. Zmrużyła oczy i zrobiła dzióbek. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją.
- Hm... skoro aż tak ci zależy. Ale proszę o jeszcze jeden całus.- znów zrobiła dzióbek. Zaśmiałem się i znów złożyłem pocałunek na jej ustach. Gdy już się naprosiłem, poszliśmy do wyjścia. Gdy tylko wyszliśmy ze szkoły, zadzwonił dzwonek a nauczycielka wf-u wybiegła za nami.
- Dokąd to? Już na lekcję!- ryknęła tak głośno, że aż ptaki z pobliskich drzew odleciały. Całą szóstką wybiegliśmy za bramkę i pobiegliśmy w kierunku parku. Nauczycielka biegła za nami, ale po chwili zrezygnowała i wróciła do szkoły. Gdy tam dotarliśmy, już normalnym krokiem, poszliśmy do siedziby Organizacji. Nasz spacerek trwał krótko. Lecz gdy dotarliśmy do miejsca celu, ukazał nam się straszny obraz. Demony zaatakowały siedzibę. Były ich setki, jak nie setki tysięcy. Fala za falą atakowały budynek. Przy wejściach stały patrole walczące z atakującymi. Ludzie ubrani w zbroje w kolorach swojego żywiołu. Na ziemi leżały martwe ciała członków Organizacji, jak i ciała demonów. My także włączyliśmy się do walki. Jak na nieszczęście, nigdzie nie było ani hydrantów ani kałuż. Byłem w kropce. Wyjście było tylko jedno, przywołanie deszczu. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie jak pogoda się psuje i pojawiają się chmury deszczowe, z których zaczyna padać. Otworzyłem z powrotem oczy i deszcz już padał. Stworzyłem wielką falę, którą pokierowałem ku wejściu do budynku. Fala zmiotła nam wrogów, tworząc przejście. Emilly biegnąc, ostrzeliwała wrogów kulami ognia, Nathan stworzył powietrzny tunel, którym właśnie szliśmy. Natomiast Iss tupnęła mocno nogą, tworząc trzęsienie ziemi, które powaliło niemal każdego demona. Uniosła ręce i z ziemi wyrosły pnącza, które atakowały wrogów. Lena dodatkowo zamroziła wszystkich wrogów, którzy biegli za nami. Byliśmy przy wejściu. Weszliśmy, lecz w środku sytuacja była nie lepsza. Wszędzie demony! Rekruci, Zaklinacze, Złodzieje Czarów i nawet Radny Błyskawic. Walczyli zaciekle z najeźdźcami.
- Cassis! Młodzi Zaklinacze przybyli!- krzyknął Radny do młodego Złodzieja Czarów. Ubrany był w niebieską zbroję, co znaczyło że jest od Wodnych. Miał średniej długości, czarne włosy i niezwykle niebieskie oczy.
- Chodźcie!- krzyknął machając do nas. Biegnąc, Tyler ostrzeliwał błyskawicami wrogów, którzy się do nas zbliżali. Cassis prowadził nas przez jakiś korytarz. Nigdy w nim nie byłem i patrząc na miny przyjaciół, oni też nie zapuszczali się tutaj. W końcu doszliśmy do jakiś wielkich, czarnych drzwi. Na nich namalowane były dziwne symbole.
- Oe-thah-lah tee-vaz voon-yoe or-rooz rye-ee-doe ahl- gezz So-vel-oh ee-sa eh-vaz!*- powiedział Złodziej Czarów a niektóre z symboli zaświeciły się a wrota, otworzyły się. Byłem zdziwiony bo nie wiedziałem o co chodzi. Cassis wypowiedział jakieś dziwne słowa a drzwi, otworzyły się.
- Jaki to był język?- zapytałem idąc kolejnym korytarzem. Ten był o wiele jaśniejszy. Usłyszałem jak drzwi skrzypią. Obróciłem się i okazało się że się zamknęły.
- Runiczny. Symbole na drzwiach, które mogliście widzieć, to były runy. Na tym poziomie tego budynku, tylko w ten sposób otworzycie drzwi. I to właśnie te słowa je otwierają.
- A co one oznaczają?- zapytała Lena.
- Tego dowiecie się niedługo. Gdy atak zostanie odparty, a budynek wróci do wcześniejszego stanu, będziecie mieli zajęcia z run.- wyjaśnił chłopak.
- Super.- mruknął pod nosem Tyler. Szliśmy jeszcze tak z pięć minut aż w końcu dotarliśmy do wielkiej sali. Ściany były złote, ozdobione palącymi się pochodniami. Podłoga była zrobiona z ciemnego koloru desek. Chyba zrobione były z mahoniu. Byli tam radni ognia i ziemi a także inni członkowie Organizacji. Rekruci, Zaklinacze i przy wejściach do sali, Złodzieje Czarów. Niektóre twarze były mi znajome. Podeszliśmy do Ivana, radnego ognia.
- Miło was widzieć. W tej sali będziecie bezpieczni do puki atak nie zostanie odparty.
- Ale my chcemy pomóc!- powiedział nieco głośniej Nathan
- Właśnie!- potwierdziłem słowa mojego przyjaciela a reszta przytaknęła.
- Ja to rozumiem, ale nie mogę pozwolić żeby któreś z was zginęło. Wystarczy że patole złodziei zostały zdziesiątkowane i ledwo ochraniamy górną cześć budynku.
- No sam radny widzi! Skoro brakuje wam ludzi, to my chcemy pomóc i zgłaszamy się jako jeden z patroli!- powiedziała Iss stając na baczność.
- Nie! To moje ostatnie słowo! Macie tutaj zaczekać, jak inni Zaklinacze! Nie jesteście jeszcze wyszkoleni do walki z takimi wrogami!- krzyknął radny i po chwili odszedł od nas.
- Też muszę was opuścić. Bardziej potrzebny jestem na górze niż tutaj.- odparł Cassis i poszedł w kierunku wyjścia. A my? Nie mieliśmy co robić, ale na pewno nie będziemy siedzieć bezczynnie na tyłkach. Spojrzeliśmy na siebie wymownie. Każdy z nas wiedział że musimy walczyć! Gdy tylko niebieskooki Złodziej Czarów odszedł dość daleko a Ivan był zajęty rozmową z innymi rekrutami, pobiegliśmy do wschodniego korytarza. Lecz tam zatrzymali nas ochroniarze. Emilly wyszła na czoło grupy i używając "kobiecych" zdolności, przepuszczono nas. Byliśmy już w połowie drogi do wyjścia z korytarza.
- Co ty im takiego powiedziałaś?- zapytał Nathan patrząc na dziewczynę.
- To już... zostanie moją tajemnicą.- zaśmiała się a reszta dziewczyn z naszej grupy razem z nią. Byliśmy już przy drzwiach wyjściowych i pojawił się problem. Żadnych klamek albo dźwigni czy przełączników. Nic!
- To ja my teraz wyjdziemy?- zapytała Iss nerwowo się obracając.
- Cassis gadał że da się otworzyć drzwi mówiąc w tym dziwnym języku tak?-  raczej stwierdziłem niż zapytałem.
- No tak.
- Hm... tylko jak to leciało...- zaczęliśmy się zastanawiać. Staliśmy tam chyba z pięć minut nim mi się przypomniało.
- Oe-thah-lah tee-vaz voon-yoe or-rooz rye-ee-doe ahl- gezz So-vel-oh ee-sa eh-vaz.- powiedziałem a symbole na drzwiach zaświecił się i po chwili wrota otworzyły się. Zaśmiałem się ze szczęścia i wszyscy wybiegliśmy, kierując się na górę.

________________________________________________________

*Oe-thah-lah tee-vaz voon-yoe or-rooz rye-ee-doe ahl- gezz So-vel-oh ee-sa eh-vaz!- tłumacząc z runicznego na polski, znaczy "Otwórz się"
________________________________________________________

Tam taradam! Oto jest! Kolejny, 22 rozdział.
Mam nadzieję że się podobało. Jak myślicie, czy członkom Organizacji uda się pokonać najeźdźców czy też polegną w tej walce. Czy też może rozpętała się wojna? Jestem ciekawa waszych odpowiedzi, więc piszcie w komentarzach.
Pozdrawiam i do następnego,
Elfik Elen ^^ 

I tak nie na temat. Ostatnio przyjaciel polecił mi książki z serii "Zwiadowcy". Pytanie kieruję do tych, którzy czytali lub wiedzą o czym mówię. Warto poświecić czas nad serią, czy też nie?

5 komentarzy:

  1. Zdarzają się literówki, ale nie chce mi się ich wypisywać, sama je znajdziesz ;)
    Tyle runicznych słów, a to tylko "Otwórz się" :D Hahahahaha.
    Ciekawe opisy miejsc i walki.
    Oj, te wagary :D
    Bardzo dobry rozdział :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :*
      Pomyśl sobie że na napisanie jednego zdania, w języku runicznym zajmie to jakieś dwie lub trzy linijki xD

      Usuń
  2. Ale ja Nathana rozumiem z tymi godzinami lekcyjnymi - też ich nie pamiętałam nigdy XD.
    Matt i Lena tacy są słodcy, że aż mi niedobrze XDDD. Nie, przepraszam, nic nie mam do ich miłości, ale nie mogę się do niej przyzwyczaić XD. Przynajmniej Matt ją przekonał. Matko, bo co to 60-tka... ja bym chętnie zwiała XD.
    Łoł, trochę deszczu napadało, a on stworzył falę XD?! Jakim cudem? Nie no, w ogóle mnie ten atak na siedzibę zdziwił!
    Ło, matko,zgodzę się z Cleo XD. Tak dużo run, a to tylko: "Otwórz się!" nieźle XD.
    Ehm, jakich Emily kobiecych zdolności użyła XD? Jestem ciekawa jak to wyglądało!
    No, rozdział taki szybki, ale fajna akcja ^___^.
    Mój Aruś czytał Zwiadowców - i poleca XD. Mówi, że lekka książka fantasy i nie jest wymagająca, mówi, że na rozluźnienie i relaks! :3 Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyśl kochana że na jedno zdanie, w języku runicznym będzie jakieś dwie, trzy linijki xD Wiem, utrudniam wszytkom życie. Muahahaha, ja zua.
      A z tym deszczem było tak. Oczywiście nie napadało jakiś tam piec czy ileś kropelek, tylko zerwała się porządna burza, a jak wiemy, w czasie burzy deszcz leje jak z cebra. No, ale zapomniałam o tym napisać, ups :*
      Podziękuj Arkowi za zdanie o Zwiadowcach. Ma rację, czyta się szybko i jest napisana takim stylem pisania, że samo idzie.

      Usuń
  3. Jeju tyle tego, a to znaczy tylko 'Otwórz się' haha xD
    Dobra. Rozdział mi się podobał. Jacy niegrzeczni, wagarki. Nie ładnie hehe.
    Pozdrawiam i weny xx
    ---
    Plus prosiłaś, abym pisała kiedy dodam nowe rozdziały. Tutaj masz do nich linki:
    http://70igrzyskaglodowe.blogspot.com/2014/05/rozdzia-xxi-powrot-usmiechu.html
    http://harryjoven.blogspot.com/2014/05/rozdzia-xi-to-nie-miejsce-dla-mnie.html

    OdpowiedzUsuń