czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 10

  

       Issac zapukał do szatni dziewczyn, po czym całą grupą poszliśmy do sali treningowej. Za bardzo nie różniła się od sali gimnastycznej w mojej szkole. Mahoniowe drzwi, na ścianach różne ilustracje przestawiające walki. W centrum wielki czerwony krąg na którym dwóch najlepszych uczniów pod koniec dnia mogło stoczyć walkę. Włosy miałem jeszcze wilgotne więc zrobiło mi się nieco zimno. Skrzyżowałem ręce na piersiach i poszedłem za resztą. Radny wody powiedział nam co mamy robić i wyszedł. Byliśmy sami. Grupa składająca się dziesięciu dziewczyn i dwunastu chłopaków, w tym mnie, zaczęła wariować. Wśród wariujących nastolatków, moją uwagę przykuła jedna dziewczyna. Była to brunetka o dość długich włosach. Po chwili odwróciła się i mogłem ją rozpoznać.
- Lena?- zapytałem podchodząc do niej.
- Matt? Co ty tu robisz?- zapytała dość nerwowo.
- Chyba to samo co ty. Jestem na tym całym szkoleniu czy coś.
- O... to... fajnie.- powiedziała jąkając się. Zauważyłem jak jej koleżanki patrzyły na mnie badawczym spojrzeniem.
- To nie będę przeszkadzać. Miłego dnia.- powiedziałem uśmiechając się do niej i po chwili odszedłem. Usłyszałem jak któraś z nich piszczała, chyba z radości albo wściekłości. Spuściłem głowę i uśmiechnąłem się pod nosem. Poszedłem w kierunku ławek.
       Po dziesięciu minutach do sali treningowej przyszedł mężczyzna o średniej długości, czarnych włosach. Bez problemu rozpoznałem gościa. To był Daniel. Zawołał nas wszystkich głośnym gwizdnięciem. Aż w uszach mi zadzwoniło. Wstałem leniwie z ławki i poszedłem w kierunku trenera.
- Dobrze. To wasz zapewne pierwszy raz w sektorze wody, więc się przedstawię. Nazywam się Daniel Williams i będę waszym nowym trenerem. Jak się domyślacie, będziecie ćwiczyć panowanie nad żywiołem wody. Niektórym z was uda się to po pierwszym ćwiczeniu, niektórym nie. Ale nie będę was zanudzać moim gadaniem. Lecz zanim zaczniemy trening, chciałbym dowiedzieć się jak macie na imię, czy byliście w innych sektorach. To mi pomoże w dalszej pracy z wami.- na te słowa połowa naszej grupy zaśmiała się. Daniel zaczął się rozglądać. Po chwili spojrzał na mnie. Poczułem się trochę nie zręcznie, bo oprócz jego spojrzenia, czułem też jak inni się na mnie patrzą.
- Co?- rzuciłem beznamiętnie patrząc na każdego z osobna.
- Przedstaw się.- powiedział trener.
- Ty już powinieneś mnie znać, barmanie.- posłałem mu złowrogi uśmiech.
- Ale reszta cię nie zna. Więc...
- Nazywam się Matt Blackwater. Mam szesnaście lat i byłem w sektorze ognia lecz po pewnym , że tak to nazwę, incydencie przeniesiono mnie tutaj.- czułem się jak w przedszkolu, lecz po chwili każdy zaczął się przedstawiać i jakoś tak szybko zleciało nam te pół godziny.
- Dobrze. To możemy przejść do ćwiczeń. Chodźcie za mną.- Daniel ruszył w kierunku ściany, z której spływała woda. Każdy z nas staną przy niej. Po chwili trener zaczął mówić.
- Pierwszym ćwiczeniem będzie sprawdzenie, czy panujecie nad wodą. Dotknijcie jej i skupcie się. Gdy ją poczujecie postarajcie się ją odepchnąć od dłoni. 
Każdy z nas podszedł do ściany wodnej. W pierwszym momencie spojrzałem na nią. Przekręciłem nieco głowę i poczułem jak coś się dzieje. Oczy mi się zaświeciły a woda zaczęła się rozstępować (nie mogłam znaleźć innego słowa. Sory, taki mamy klimat). Nie musiałem jej dotykać żeby mnie słuchała. Pierwsze ćwiczenie uważam za zaliczone. Wszyscy spojrzeli na mnie badawczym spojrzeniem. Inni musieli jej dotknąć żeby ich słuchała.
- To było... genialne!- krzyknął jakiś chłopak widząc co udało mi się zrobić. Podbiegł do mnie.- Nauczysz mnie tego? W sensie aby woda słuchała mnie bez dotykania jej?
- Od tego jest Daniel, więc... idź do niego.- powiedziałem obojętnie, obróciłem się i poszedłem do ławki. Usiadłem i czekałem aż reszta skończy pierwsze ćwiczenie. Trwało to kolejne pół godziny. Myślałem że umrę z nudy na tej ławce. Po chwili Daniel machnął do mnie ręką, co sygnalizowało abym podszedł. Wstałem z ławki i poszedłem w jego kierunku.
- Drugie ćwiczenie, będzie może nieco trudniejsze. Polegać będzie na uformowaniu z wody kuli i rzucenie jej w tamtego manekina.- pokazał nam kukłę stojącą dość daleko od nas.- Ustawcie się w szeregu. Matt, zacznij jako pierwszy.
- Dlaczego ja?- powiedziałem nieco podniesionym tonem.- Przecież są inni rekruci, którzy chcą zacząć jako pierwsi.
- Posłuchaj mnie.- podszedł do mnie tak blisko że czułem jego oddech.- Ja tu jestem trenerem i ja decyduję kto jest pierwszy, więc nie podnoś do mnie głosu i zaczynaj.- odszedł a ja odetchnąłem z ulgą. Strasznie capiło mi z gęby. Podszedłem do beczki wypełnionej po brzegi wodą. Ręce dalej miałem skrzyżowane więc wyciągnąłem jedną w kierunku beczki. Oczy mi się zaświeciły a po chwili trochę wody z beczki uniosło się. Pomyślałem że woda, która lewitowała, zamienia się w kulę. Tak też się stało. Woda uformowała się w piękną kulę. Po chwili machnąłem ręką i wystrzeliła. Mimo dużej odległości, trafiła manekina prosto w głowę. Niestety, mój kochany trener nie widział tego bo stał do mnie dupą odwrócony! No nie powiem, wściekłem się. Szybko uformowałem kolejną kulę i tym razem cisnąłem ją w Daniela. Biedak, nie spodziewał się ataku z zaskoczenia. Oberwał prosto w głowę, podobnie jak manekin. Wszyscy zaśmiali się donoście a ten nerwowo obrócił się w naszym kierunku. Spojrzał na mnie wściekłym spojrzeniem a po chwili uniósł dłonie. Woda z okolicznych beczek poleciała do niego. Utworzył z nich lance, którymi zaczął rzucać w moim kierunku. Oczy ponownie się zaświeciły a ja jedynie wystawiłem dłoń przed siebie. Cała woda, którą we mnie miotał, stanęła w bezruchu.
- I co? Masz zamiar mnie zabić, trenerze? Już po pierwszej godzinie treningu?- zapytałem z nutką ironii w głosie. Ten uśmiechną się złowrogo.
- Od razu zabić, po prostu dać nauczkę.- po chwili poczułem jak coś uderzyło mnie w brzuch. Siła uderzenia była tak wielka że upadłem na ziemię. Woda, którą zatrzymałem, również padła na ziemię. Uwierzcie mi, nigdy nie czułem się bardziej obolały po jednym ataku jak wtedy. Podniosłem się z ziemi, łapiąc się jednocześnie w obolałe miejsce. Nerwowo spojrzałem na uśmiechniętego Daniela, następnie na zszokowanych rekrutów. Ściągnąłem z siebie górną część kimono, na co dziewczyny zareagowały wzdychaniem, i spojrzałem na brzuch. Był cały czerwony, a ból rozprzestrzeniał się coraz bardziej. Czułem jak powoli brakuje mi sił aby stać. Nałożyłem z powrotem kimono i spojrzałem na Daniela.
- Co się ze mną dzieje? Dlaczego opuszczają mnie siły?!- na te słowa padłem bo zabrakło mi siły aby stać.
- Jesteś osłabiony. Tak bywa gdy dostanie się atakiem silniejszym niż dostać się powinno.
- Napraw to!
- Najpierw przeproś za swoje zachowanie.
- Ani mi się śni, gnido!- gdy Daniel usłyszał ostatnie słowo, podbiegł do mnie i przycisną do ziemi. Może nie powinienem tak mówić, ale zasłużył.
- Jak mnie nazwałeś?!
- Gnidą, tępa dzido! Lepiej umyj uszy, bo jest coraz gorzej z twoim słuchem.- rekruci zaśmiali się a Daniel przyłożył swoje dłonie do mojej szyi i zaczął ściskać. Jego oczy zaświeciły się na granatowo. Próbowałem się uwolnić, ale nic z tego. Czułem jak brakuje mi powietrza.
- Zostaw go!- krzyknęła Lena atakując trenera. Daniel odleciał na ścianę wodną. Podbiegła do mnie i przyłożyła dłonie do obolałego brzucha. Jej oczy zaświeciły się pięknym błękitem. Po chwili woda zbliżyła się do jej dłoni, tworząc jakby rękawiczki. Poczułem jak wracają mi siły, a kolor skóry na brzuchu wraca do normy. Energicznie podniosłem się a Lena zabrała ręce odrzucając wodę.
- Dziękuje.- zdołałem powiedzieć tylko tyle, gdyż brałem głęboki wdech.
- Nie ma za co.- odpowiedziała uśmiechając się.
- Nie ma za co? Dziewczyny, gdyby nie ty, bym już pewnie nie żył! Jeszcze raz dzięki.- w ramach wdzięczności pocałowałem ją w policzek. Zarumieniła się i pomogła mi wstać. Usłyszeliśmy jęki Daniela. Wszyscy spojrzeliśmy w jego kierunku i zobaczyliśmy jak bez żadnego problemy wstaje z ziemi.
- Na dzisiaj tyle. Jesteście wolni.- powiedział zdenerwowany i wyszedł z sali treningowej. Po chwili oszołomienia, całą grupą poszliśmy do swoich szatni.

___________________________________________________________________

I jak, podobało się? Zapewne nie myśleliście ze Mattowi na pierwszym treningu stanie się krzywda, prawda? Co myślicie o Lenie i czy myślicie że zakochała się w Macie? A co macie do powiedzenia na temat Daniela? Czekam na wasze komentarze, a także chcę wam powiedzieć że jestem chora, więc dlatego rozdział mógł być dłuższy niż zwykle.
Pozdrawiam i do następnego posta :*
Elfik Elen
 

6 komentarzy:

  1. Byłabym szczęśliwa, gdyby Daniel był zły, pasuje mi do takiego typka.
    Chyba najlepszy ze wszystkich rozdziałów! :D
    Świetne opisy ;)
    Hmm, Lena nie kocha Matta, ale wydaje mi się, że on jej się podoba.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie powinnam, ale co tam, KTO BOGATEMU ZABRONI?! :D
      Nasz, jakże kochany przez wszystkich, Daniel będzie kimś w rodzaju złego gostka :P

      Usuń
  2. Sorry, taki mamy klimat XDD.
    Kocham Matt'a. No, normalnie go kocham. Oddaj mi go C:
    Ta Lena podoba mi się bardziej, niż ta z twojego drugiego opowiadania -^___^- ach, ta nieśmiałość! I pomogła Matt'owi! A, niech się w nim zakocha!
    A Daniel to kawał skurwysyna D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oddam go! A jak mi go podwędzisz to będę walczyła o niego jak lwica! Heh, żartuję ale i tak go nie oddam. :P
      I BEZ PRZEKLEŃSTW PROSZĘ bo się boję... :D

      Usuń
  3. Super, super, super !
    Czekam na następny :)
    Powinnaś połączyć Lennę i Matta <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrówka życzę :*
    Ten rozdział był genialny! I tyle się w nim działo... Fajna ta cała Lena. Po tamtym incydencie w domu Matta, uważałam ją za skończoną idiotkę, ale teraz zmieniłam zdanie. No i ogólnie widzę, że Matt jest wyjątkowo utalentowany. A Lena jest na pewno nim zauroczona. Co sądzę o Danielu? Mimo tego co się stało lubię go. Może nie powinnam, ale zrobiło to na mnie wrażenie jak bronił niby swego honoru.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń