wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 9


      - Ale jak to? Co się z tobą stało?- pytałem brata mojej przyjaciółki.
- No więc, wychodząc z bazy Organizacji zobaczyłem dwa, podobne do wampira, osobniki. Podszedłem do nich i ku memu zdziwieniu okazało się że to nie one! Były... przerażające. Posturą przypominały zwykłych ludzi, lecz twarze... mieli twarze demonów. Ryknęły i zaczęły machać swoimi łapami. Ludzie którzy to widzieli uciekali z wiskiem, z resztą ja też rzuciłem się do ucieczki. Nie udało mi się. Złapali mnie i ogłuszyli. Z tego co pamiętam zabrali mnie do Cytadeli. Wrzucili mnie do klatki, którą potem wisiała w powietrzu. Chciałem użyć mocy, lecz nie mogłem. Zablokowali mi do niej dostęp!- tu przerwał swoją wypowiedz i uronił kilka łez. Podszedłem do niego.
- Cii, spokojnie. Jeśli nie chcesz to nie mów dalej.- powiedziałem łagodnie posyłając mi uśmiech.
- Nie,- przetarł oczy- chcę abyś wiedział co się stało, chyba że ty nie chcesz.
- Jeśli przyniesie ci to ulgę, to mów.
- Więc, po kilku godzinach spuścili klatkę. Wyciągnęli mnie z niej, rozebrali do bielizny i zaprowadzili do dziwnej sali. Znajdowały się w niej maszyny do tortur. Popchnęli mnie w kierunku jednej z nich. Był to stół do rozciągania. Położyli mnie na niej, przypięli moje ręce i nogi do łańcuchów, które po chwili ruszyły i zaczęło się. Bolało tak strasznie. Myślałem tylko o jednym, o śmierci. Próbowali wyciągnąć ze mnie gdzie trzymamy ten kostur Frosta. Nie miałem innego wyboru. Powiedziałem im.- znowu przerwał lecz tym razem ukucną i zaczął płakać. Zrobiło mi się jego tak żal. Na jego miejscu pewnie zrobił bym tak samo.Przytuliłem go po bratersku i powiedziałem:
- Nie przejmuj się tym. Może i zrobiłeś coś głupiego ale przynajmniej uratowałeś swoje życie, a to jest najważniejsze. Nie możesz się tak obwiniać, rozumiesz? Nie możesz.- poklepałem go krzepiąco po plecach i wstałem. On jedynie podniósł głowę.
- Masz rację, ale to jest moja wina! Gdybym im nie powiedział to bym pewnie zginą, ale bylibyście bezpieczni.
- Daj spokój! To nie twoja wina. Ale muszę się o coś zapytać...
- Słucham.- powiedział podnosząc się z podłogi.
- Kiedy wrócisz? Emilly bardzo za tobą tęskni.
- Jeśli mój plan się powiedzie to może nawet dzisiaj.
- To trzymam za ciebie kciuki. Powodzenia!- po tych słowach obudziłem się. Do obudzenia mnie przez budzik zostało pięć minut, więc ociągnąłem się leniwie i wstałem z łóżka. Podszedłem do szafy z ubraniami. Wyjąłem z niej czarno-niebieski sweter, spodnie tzw. "bojówki" i szare skarpetki. Biorąc ubrania do ręki, poczochrałem się po głowie i wyłączyłem budzik. Została minuta do odegrania jego roli, ale... po co ma obudzić innych. Poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, umyłem zęby, ubrałem i uczesałem się i wyszedłem. Schodząc na dół zauważyłem tylko Nathana, który patrzył na swój tatuaż.
- Siema.- przywitałem się.
- O jesteś już. Muszę ci coś powiedzieć.- wstał jak poparzony i podbiegł do mnie.- Śnił mi się Brandon.- spojrzałem na niego badawczym spojrzeniem.
- W normalnych okolicznościach pomyślałbym że jest coś z tobą nie tak, ale... mi też się śnił.
- I co ci powiedział?
- Że porwali go mieszańcy, stosowali wobec niego tortury zmuszając do wyjawienia ukrywania kostura Frosta i to że ma plan na ucieczkę.
- Mi powiedział to samo. Ciekawi mnie jedna rzecz.
- Jaka?
- To czy dziewczynom też się to śniło.- i stanąłem jak wryty. Nie pomyślałem o tym że innym też mogło się to śnic. Co jeśli Brandon przyśnił się także Emilly? Przecież wpadnie w furię jeśli dowie się że Organizacja nawet palcem nie ruszy by go ratować.
- Dobra, musimy spadac. Zaraz zaczną się treningi, a ciebie trzeba przepisać do Zaklinaczy Wody.
- Na całe szczęście, oni ćwiczą za dwie godziny.
- Nieważne! Trzeba tam iść z dwóch powodów. Jednym jest przepisanie cie, co zajmuje trochę czasu, a drugim sen o Brandonie.
- Dobra. Jest już 8.00 więc może chodźmy, jak tak ci spieszno.- powiedziałem sarkastycznie uśmiechając się do przyjaciela. Poszliśmy do korytarza, przebraliśmy się i wyszliśmy z domu.
         Niedaleko budynku głównego Organizacji spotkaliśmy dziewczyny. Isabelle była dziś wyjątkowo smutna a na twarzy Emilly malowała się wściekłość. Najwidoczniej miały ten sam sen co ja i Nathan.
- Cześć chłopcy. Nie uwierzycie...- mówiła Iss ciągnąc za sobą rozwścieczoną przyjaciółkę.
- Cześć wam i w co niby nie uwierzymy?- zapytał Nathan posyłając im uśmiech. Isabelle od razu odwzajemniła uśmiech Nathana, zaś Emilly zaciskała pięści.
- Miałyśmy ten sam sen!
- Niech zgadnę, o Brandonie?- zapytałem przerywając Iss wypowiedź.
- Skąd wiesz?- zapytała Emilly podnosząc energicznie głowę.
- Nam też się śnił.- powiedziałem pokazując na Nathana ten potwierdził skinieniem głowy.
- Dziwne, choć moim zdaniem nie jest to przypadek. Musimy to powiedzieć Radzie.- zaproponowała Iss a my przytaknęliśmy i poszliśmy do budynku. W środku panowała napięta sytuacja. Każdy z kimś gadał, wszyscy byli jacyś zdziwieni ale też szczęśliwi. O co mogło chodzić? Lecz odpowiedz na moje pytanie pojawiła się wcześniej, niż byłem w stanie przewidzieć.
- Matko Boska, Brandon!- krzyknęła Emilly biegnąc w kierunku brata.
- Emilly!- krzykną radośnie a siostra rzuciła mu się na szyję. On też ją przytulił. No... na całe szczęście ta cała smutna historia znalazła swój happy end. Radni, którzy stali niedaleko nas, także uśmiechnęli się widząc radosne rodzeństwo. Po kilku minutach puścili się i każdy z nas poszedł w innym kierunku. Emilly i Brandon poszli do sektoru ognia, Isabelle wraz ze znajomymi z Organizacji poszła do Auli zaś Nathan i ja poszliśmy do radnego wody, Issaca. Opowiedzieliśmy mi jak to się stało że odkryłem moją moc i bez wahania przepisałam mnie do sektora wody. Porozmawiał jeszcze z Ivanem i zabrał mnie ze sobą. Kątem oka zauważyłem jak Nathan rozmawiał o czymś z innymi radnymi.
         Wraz z radnym wody doszliśmy do wielkich drzwi na których, podobnie jak w sektorze ognia, namalowany był symbol wody. Był to półksiężyc z którego wydobywają się trzy lub cztery strumienie wody. Issac dotkną palcem symbolu i po chwili strumienie wystrzeliły w odpowiednie otwory, otwierając nam jednocześnie drzwi. Weszliśmy do środka. Tu na całe szczęście była jeden, długi korytarz prowadzący bezpośrednio do sali treningowej. W środku trasy po lewej stronie znajdowała się szatnia chłopaków zaś po przeciwnej, dziewcząt. Radny otworzył drzwi od męskiej szatni i wszedł przede mną. Zamykając drzwi ktoś uderzył mnie kulą wody.
- Kurde za co?!- zapytałem. Poprawiłem grzywkę i zobaczyłem jak jakiś chłopak podchodzi do mnie.
- Jeny, sory za to. To było przypadkowe.  Chciałem strzelić w Paula,- pokazał chłopaka stojącego po mojej prawej- a że ty wszedłeś... to trawiło ciebie.
- Spoko. Ciesz się że nie trafiłeś Issaca. Ten by ci dał wykład.- powiedziałem uśmiechając się do winowajcy.
- A tak przy okazji, nazywam się Marcus.
- A ja Matt, miło mi.- podałem mu rękę w geście powitania. Ten też wyciągną swoją i przywitaliśmy się jak cywilizowani ludzie.
- Dobrze chłopcy! Szykujcie się, za dziesięć minut zaczynamy trening.- powiedział nieco podniesionym głosem Issac. Po chwili podszedł do mnie.
- Matt, twoja szafka stoi tutaj.- pokazał palcem na ciemno-niebieską szafkę po czym wyszedł. Podszedłem do szafki i otworzyłem ją. Wyciągnąłem z niej czarno, ciemno-niebieskie kimono z symbolem Zaklinaczy Wody wyszytym na lewej piersi. Pomyślałem że sektor wody jest podobny do sektoru ognia pod względem ubioru. Zdjąłem z siebie sweter i założyłem kimono. Poczułem jakby fala wodna mnie oblewała, lecz po chwili to uczucie zniknęło. Usłyszeliśmy gong, co oznaczało że przyszedł czas na trening.

________________________________________________________________________________

No i jak? Podobał się rozdział? Od razu powiem że obrazek na początku pokazuje symbol Zaklinaczy Wody. Niektórzy może wiedzą, skąd jest ten znak, lecz wracając... Mogą pojawić się różne błędy, niedociągnięcia i inne tego typu błędy ponieważ podczas pisania go rozbolała mnie nieco głowa. Czekam na wasze komentarze.
Elfik Elen

5 komentarzy:

  1. "Ludzie którzy to widzieli uciekali z wiskiem"- co to jest "wisk"? :D
    Rozdział ma przyjemną długość :)
    Brandon, be strong!
    Skąd ja znam ten znak wody??? Katara!!!! :D
    Rozdział dobry, pomysł ze wspólnym snem każdego z paczki przypadł mi do gustu :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo idealne <3
    Czekam już na następny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, lubię ten pomysł z ubieraniem kimona i czuciem żywiołów! *___*
    Dziwny sen! Ale dobrze, że z Brandonem wszystko w porządku. Nie mogę się doczekać treningu Matt'a! *___* niech rozwali wodny system!

    OdpowiedzUsuń
  4. W pierwszej chwili nie załapałam o kogo chodzi, ale teraz już wiem. Jak to dobrze, że się znalazł. To całe torturowanie przeraziło mnie. Szkoda i go o to tak bardzo. Świetne jest to, że on czuje te żywioły. Naprawdę świetny rozdzia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Matt okaże się błyskawicą? Czy avatarem?

    OdpowiedzUsuń