wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 13


     Wyjąłem komórkę z kieszeni i spojrzałem na ekran. Ktoś dzwonił z nieznanego mi numeru. Odkąd pamiętam, nigdy nie odbierałem połączeń od numerów których nie znam, lecz tym razem postąpiłem inaczej. Odebrałem i przyłożyłem do ucha.
- Halo?- zapytałem. Nikt nie odpowiedział.
- Halo?!- znowu zapytałem, tym razem lekko zirytowany. Usłyszałem jedynie syczenie i inne dziwne odgłosy. Burknąłem pod nosem i rozłączyłem się. Spojrzałem jeszcze raz na ekran. Miałem nieodczytaną wiadomość. Kliknąłem ikonkę koperty na pasku narzędzi i okazało się że SMS-a napisała Iss. Pytała w nim, czy na pewno robimy próbę do występu. Odpisałem że tak bo i tak mamy mało czasu. Jutro już występ, więc nie chciałem abyśmy się zbłaźnili. Odłożyłem komórkę na stół i dokończyłem jeść płatki. Po chwili usłyszałem jak znów ktoś biega na piętrze. Spojrzałem na schody na których stał dumnie Nathan z Mikem u boku. Ubrał biały T-shirt, jeansy i kamizelkę z tego samego materiału. Prezentował się w niej lepiej niż ja. Zaprezentował swój ubiór, schodząc ze schodów niczym model. Udałem dumę i poklaskałem gdy znalazł się przy wejściu do kuchni. Usiadł obok mnie i zaczęliśmy się śmiać. Byliśmy za głośno bo ciotka obróciła się napięcie i spojrzała na nas z bazyliszkowym spojrzeniem. Od razu zamilknęliśmy i spuściliśmy głowy. Z satysfakcją Madge się obróciła i znów oglądała swój przygłupi "Master chef". Spojrzałem na Nathana a ten na mnie, co skończyło się wybuchem śmiechu. Ciotka tym razem nie wytrzymała, poderwała się z sofy a my uciekliśmy z kuchni. Widziałem jak chwytała poduszkę. Mike nie wiedział o co chodzi i biedny oberwał bronią cioci. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów... lub raczej szczeknięć. Nie wytrzymałem i ponownie wybuchłem śmiechem. Tym razem śmiechowi towarzyszył lekki ból brzucha, oczywiście z radości. Zwinąłem się w kulkę, śmiejąc się dalej. Nagle poczułem jak czymś obrywam prosto w twarz. Siła uderzenia była tak wielka że padłem na ziemię. Po chwili wstałem i zobaczyłem jak ciotka Madge stoi przy stole i śmieje się patrząc na mnie.
- Ha ha. Zabawne jak świnia w trampkach.- posłałem jej ironiczny uśmieszek i wstałem z podłogi. Gdy tylko się obróciła, chwyciłem poduszkę i cisnąłem ją w jej kierunku. Trafiłem prosto w tył głowy. Jest! Punkt dla mnie! Widząc jak się powoli odwraca, uciekłem pod drzwi. Na całe szczęście zaczął ktoś pukać. Otworzyłem je i zobaczyłem Iss wraz z Emilly. Isabelle ubrana była w zielony T-shirt z napisem "I love London". Na nią miała założoną białą bluzę, której rękawy miała podwinięte. Do całości podkreślające jej kształty spodnie materiałowe koloru zielonego. Emilly zaś ubrana była w czerwoną koszulę i czarny sweter. Do tego czarno-czerwone leginsy. Zawołałem Nathana i całą czwórką poszliśmy do garażu.
       Przekręciłem kluczykiem w zamku i garaż był gotowy na nasze wejście, więc weszliśmy. Każdy zajął swoje miejsce. Nathan i Emilly podłączyli swoje gitary do prądu i zaczęła się próba. Tradycyjnie, Iss zaczęła uderzeniem swoich pałek. Potem Nathan i Emilly i w końcu ja. Po kilku pierwszych próbach, które nie najgorzej wyszły, poczuliśmy dziwny zapach. Zostawiliśmy swoje rzeczy w garażu i wyszliśmy z niego. Cała ulica pokryta była gęstą mgłą o dziwnym zapachu. Po chwili zauważyłem dwie ludzkie sylwetki wchodzące na moje podwórko. Podeszły do drzwi, już miały pukać, gdy Emilly zawołała je. Okazało się że to Brandon i Tyler. Na widok Tylera, Iss zapiszczała i uśmiechnęła się bardzo szeroko. Popatrzyliśmy na nią jak na chorą psychicznie i spuściła głowę. Widać było że się dalej uśmiecha.
- Wiecie co się stało?- zapytałem patrząc na chłopaków.
- Wiemy tyle samo co i wy.- odpowiedział Brandon, spoglądając napięcie za siebie.
- Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia.- obróciłem się, krzyżując ręce na piersi i podrygując nerwowo. Chłopaki weszli do garaży i zamknęli go za sobą. Zapanowała chwilowa ciemność, lecz po chwili pojawiło się światło i poczułem ciepło za sobą. Obróciłem się i zobaczyłem jak Emilly tworzy kulę ognia. Iss podeszła do ściany i zapaliła normalne światło. Ciemnowłosa klasnęła w dłonie i kula zniknęła. Po chwili Nathan podszedł do wejścia garażu i otworzył je. Pogoda się unormowała. Słońce znów świeciło i zrobiło się cieplej.
- W zaistniałych okolicznościach stwierdzam iż próba zostaje zakończona.- powiedziała Isabelle wychodząc na zewnątrz. Wyłączyłem gitary z prądu i wyszedłem za resztą.
- A, zapomniałem wam powiedzieć. Issac prosi abyś ty Matt, pojawił się na treningu. Powiedział że dzisiaj macie dużo roboty i zaczynacie wcześniej.
- Cudnie... To idę.
- My z tobą. Musimy trochę poćwiczyć, skoro wojna się zaczęła...- zaczęła Emilly a w jej oczach pojawiły się łzy. Nathan podszedł do niej, przytulił po przyjacielsku i otarł jej oczy z łez. Wyglądało to jak na jakimś filmie. Obróciłem się i zmierzałem w kierunku furtki. Będąc na ulicy obejrzałem się na lewo i prawo, czy jakaś podejrzana menda się nie kręci w pobliżu. Było czysto więc poszliśmy przez park, zawsze to szybciej.
       Weszliśmy do środka i na wstępie Lena złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Moi przyjaciele zaczęli buczeć i krzyczeć... oczywiście wszystko z podtekstem miłosnym. Zauważyłem że Lena uśmiecha się i rumieni. Także się uśmiechnąłem. Doszliśmy pod wejście do sektora Zaklinaczy Wody i puściła mnie. Oboje dotknęliśmy symbolu na drzwiach, który zniknął jak fala i otworzył wejście. Pobiegliśmy do swoich szatni. Wszyscy inni rekruci byli już przebrani. Podszedłem do swojej szafki, otworzyłem ją i przebrałem się. Po chwili wszedł do nas Issac i kazał iść za sobą. Na korytarzu stały już dziewczyny. Przeliczył nas w locie i weszliśmy do sali treningowej, tej samej co poprzednio. Tym razem na ścianach wisiały różnego rodzaju bronie, od sztyletów po włócznie. Jako pierwszy, mój wzrok przykuł trójząb. Idąc przed siebie patrzyłem na niego. Uderzyłem o jakiegoś chłopaka. Przeprosiłem i podszedłem do Leny. Potrącony przeze mnie chłopak warkną i burkną coś pod nosem, lecz nie zwracałem na to większej uwagi.
- Jak myślisz, o co może chodzić że tak wcześnie nas tu ściągnął?- zapytałem.
- Pewnie chodzi o to że Ceremonia Wyboru jest przyspieszona, przez co musimy przyspieszyć treningi.- mówiąc spojrzała na mnie. Nie wiem czemu, ale spojrzałem jej prosto w oczy. Było w nich coś... magicznego, niezwykłego i pięknego. Lena zarumieniła się i spuściła głowę. Ja uśmiechnąłem się jedynie.
- To może nasze gołąbeczki powtórzą to co przed chwilą mówiłem.- Issac spojrzał na nas zdenerwowany.
- Mówił pan o tym że Ceremonia Wyboru jest przyspieszona przez co musimy sprężać się z treningami i że dzisiaj zajmiemy się walką bronią i tworzeniem własnej broni żywiołu.- powiedziałem jednym tchem patrząc w oczy Radnego. Był zdziwiony, z resztą jak wszyscy... łącznie ze mną. Co to do cholery jasnej było? Przecież nie słyszałem co on tam gada, byłem zajęty... patrzeniem na przepiękną Lenę. Chryste! Co ja mówię?! Już... raz, dwa, trzy... spokój.
- Dokładnie.- powiedział przeszywając mnie wzrokiem, po czym dodał.- Więc, wybierzcie sobie bronie i zaczniemy trening.
Od razy zmierzyłem w kierunku trójzębu. Dziwne, bo każdy go omijał szerokim łukiem. A propos łuku, to taką broń wybrała Lena. OKEY... to było dziwne. Podszedłem bliżej broni. Wyciągnąłem dłoń by ją wziąć i poczułem jakby ktoś oblewał mnie wodą. Podobnie miałem gdy nakładałem moje kimono, czyżby to coś oznaczało? Otrząsnąłem się i chwyciłem trójząb. Nie był wcale ciężki, jak myślałem wcześniej. Z łatwością obracałem go w dłoniach. Miałem broń, więc wróciłem do Issaca. Nie był zdziwiony widokiem mnie z trójzębem. Zapewne był przekonany że go wezmę. Po chwili dołączyła do mnie Lena, już nie z łukiem lecz z włócznią. Uśmiechnąłem się do niej. Ona również posłała uśmiech w moim kierunku. Już wszyscy stali z broniami obok Radnego.
- Dobrze, skoro macie swoje bronie to może odczuliście jakieś dziwne odczucia?- zapytał na każdego z nas.
- Ja czułem jakby ktoś oblewał mnie wiadrem cholernie zimnej wody.- powiedziałem a kilka osób stwierdziło iż miało podobne odczucia, w tym również Lena. Boże, czemu ja ciągle myślę o tej dziewczynie?!
- Dobrze, więc ci którym towarzyszyło podobne uczucie jak panu Blackwaterowi, zapraszam za mną a reszta... reszta niech szuka dalej swojej broni. Za moment powinien przyjść wasz nauczyciel Daniel.- powiedział Radny ruszając przed siebie. Ja i mała grupka rekrutów, poszliśmy za nim jak nam kazał.
      Przeszliśmy przez wejście w wodnej ścianie. Byliśmy w jakimś tunelu. Na całe szczęście było w nim światło. Schodziliśmy głębiej w dół. W końcu dotarliśmy do drzwi z symbolem wody, takim samym jak ten przy wejściu do sektora wody. Issac dotknął swoim palcem części ów symbolu. Z ogromną szybkością symbol zniknął z drzwi, które się otworzyły. Wchodząc obejrzałem się za siebie. Drzwi zamknęły się same z ogromnym hukiem. Zacisnąłem dłoń na trójzębie i poszliśmy dalej. Po chwili marszu doszliśmy do kolejnej sali treningowej. Była mniejsza niż ta, w której ćwiczyliśmy wczoraj. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające ludzi w przeróżnych pozach wojennych. Jedno z tych malowideł przedstawiało sytuację, w której Złodziej Czarów lub rekrut tworzy swoją broń. Tworzył... trójząb? Tak, to jest trójząb. Był w połowie z wody, w połowie z metalu. Spojrzałem na swój lecz nic się nie stało. Radny zawołał nas, gdyż wszyscy rozeszliśmy się po sali. Podbiegłem do niego a po chwili reszta do nas dołączyła.
- Dobrze, skoro już wybraliście bronie i bronie wybrały was, czas przejść dalej. Dzisiaj nauczycie się ich używać i tworzyć podobne z wody. Na początku zajmiemy się walką nimi.- w tym samym momencie chwycił, wbity w deski, miecz. Obrócił go z gracją w dłoni i podszedł do jednego z manekinów. Zrobił zamach i odciął mu głowę. Niby nie trudne ale kolejny się ruszał. Kolejny zamach i wbił czubek miecza w oko manekina, który stał za Radnym. Pokazał nam też kilka innych ruchów z bronią i kazał nam je przećwiczyć na innych manekinach. Dodał także że najlepiej radzący sobie stoczą walkę. Na całe szczęście walkę przy której używać będziemy broni stworzonych przez nas i oczywiście naszych mocy. Podszedłem do jednego z napchanych słomą przeciwników. Obróciłem trójząb w rękach, zrobiłem obrót i odciąłem łeb wrogiemu manekinowi. Gdy tylko jego głowa opadła na podłogę, kolejne manekiny zaczęły się ruszać. Próbowały także zaatakować mnie lecz każdego bez problemu pokonywałem. Jednemu wbiłem trójząb w klatkę piersiową, jednemu odciąłem kończyny (górne jedynie) a kilku odciąłem głowy. Jako jedyny tak dobrze radziłem sobie z bronią. Jednym z dwóch. Drugą osobą, radzącą sobie z bronią była Lena. Wbijała ostatniemu manekinowi włócznię w miejsce w którym znajduje się serce. Issac widząc że jako jedyni pokonaliśmy wrogie manekiny, zawołał nas.
- Moi kochani, słuchajcie! O to para, która będzie walczyć ze sobą w Pojedynku Mocy!- inni rekruci zaprzestali wykonywanych wcześniej czynności zaczęli klaskać i wiwatować jakby to było jakieś święto. Wraz z Leną stanęliśmy jak wryci i niepewnie spojrzeliśmy na siebie. Dzisiaj któreś z nas przegra swoją pierwszą walkę.

_____________________________________________________________

Rozdział może dłuższy niż inne, ale to chyba dobrze :)
Mam nadzieję że nie zanudziłam Was na śmierć, wręcz przeciwnie. Mam nadzieję że was zaciekawiłam nieco.
Tradycyjnie zapytam was o coś. Czy rozdział się podobał? I jak myślicie, czy Matt w końcu dopuści do siebie tą myśl że zakochał się w Lenie? I które z nich wygra tą walkę?? 
Czekam na wasze komentarze-odpowiedzi ^^
Pozdrawiam i do kolejnego posta!
Elfik Elen


7 komentarzy:

  1. Taka uwaga: "napięcie" to nie to samo, co "na pięcie" ;) I nie "wybuchłem", a "wybuchnąłem".
    "- Pewnie chodzi o to że Ceremonia Wyboru jest przyspieszona, przez co musimy przyspieszyć treningi." - dwa razy podobnie brzmiące słowa w jednym zdaniu, staraj się nie popełniać tego błędu.
    Lena i Matt, sweet się robi :D Czemu o niej myślisz? Bo ona ci sie podoba :P
    "Issac dotknął swoim palcem części ów symbolu" - poprawnie powinno być "owego".
    Rozdział mi się podoba i dobrze, że dłuższy :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, ej, ja sobie wypraszam! Masterchef to fajny program XD!
    Zabawne jak świnia w trampkach. Chciałabym zobaczyć świnię w trampkach XDDDD! Dobry motyw mwahah. No, ładnie. Zamiast przeczytać, że Matt zmierzał w kierunku furtki, to ja: Matt zmierzał w kierunku flirtu (wtf?!).
    Och, my God. Lena i Matt, to zauroczenie, miłość od pierwszego wejrzenia <3. Lubisz imię Lena, co? W drugim opowiadaniu to też dziewczyna głównego bohatera XD.
    Nie podoba mi się jedno. "Odczuliście dziwne odczucia". A nie: "mieliście jakieś dziwne odczucie?". Tak mi się wydaje XD.
    Ojej, zaskoczyłaś mnie tą końcówką. Nieeeee D: dlaczego będą walczyć? Jasna dupa. Aż się nie mogę doczekać następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naff, easy, wszyscy znamy Twoje zapędy kulinarne i hobbystyczne oglądanie "Masterchefa" :P

      Usuń
  3. Trochę krótko będzie, ale nie mam zbytnio czasu :/ No więc bardzo ciekawy i fajny rozdział. Błędów interpunkcyjnych, stylistycznych itd. zbytnio nie widzę. Jestem bardzo ciekawa co będzie się działo w następnych notkach. Dodawaj prędki.
    Aqua

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra rozdział! I fajnie, że jest taki długi! Ale co to była za dziwna mgła? O.o I aww Matt zakochał się w Lenie! Sądzę, że on dla niej odda walkę i specjalnie da się jej pokonać. Ale zobaczymy! To czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mają ze sobą walczyć? To będzie ciekawe. Nie mogę się doczekać. Stawiam, że albo remisują albo im coś przeszkodzi. Zobaczymy, czy mam rację... ;) I niech on się ogarnie. Przecieź to jasne jak słońce, że jest w niej zakochany.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń