czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 12

   
 
      Kolejna fala nadchodziła. Były w niej wampiry, co ułatwiało nam sprawę. Brandon stworzył kolejną barierę, tym razem podwójną. Rozluźniliśmy się nieco, lecz przyszedł czas na atak. Jedna bariera pękła a druga ledwo trzymała. Emilly stworzyła ognisty łuk, który napięła i celowała w jednego z wrogów. Brandon stworzył sobie miecz, Nathan również. Isabelle zrobiła sobie z kamieni, małe noże do rzucania a ja? Ja nic. Nie umiałem jeszcze tworzyć broni swojego żywiołu. Zacisnąłem więc pięści, kiedyś chodziłem na karate, więc będę się bronił pięściami. Lecz stało się coś innego. Moje, zaciśnięte już dłonie, otoczyła woda. Uśmiechnąłem się lekko do siebie a druga bariera pękła. Wampiry rzuciły się na nas. Emilly stanęła za nami, centralnie w środku i ostrzeliwała wrogów. Nathan i Brandon walczyli mieczami a Iss zaczęła rzucać swoimi nożami. Ja skupiłem się na kałuży. Woda po chwili przyleciała do mnie, więc stworzyłem trzy, średniej wielkości kule i jedną rzuciłem w wampira. Okazało się że nie tylko woda święcona działa na nie jak trucizna. Co prawda, wodę mogą pic ale w małych ilościach a moje kule do takich nie należały. Pozostałe kule również rzuciłem w wampiry. Trafiłem im prosto w głowy, które odpadły. Bleeeh! Ohydny widok, ale musiałem się przyzwyczaić. Tak też oto druga fala potworów została powstrzymana. Lecz była ostatnia, trzecia. Równie niebezpieczna mimo że były w niej same demony. Brandon był gotowy robić kolejną barierę lecz stało się coś dziwnego, demony zaczęły uciekać! Na naszych twarzach pojawiło się zdziwienie, ale także radość, bo... kto spotyka mutanty, demony i wampiry jednego dnia? Kto w ogóle normalny je spotyka? Z pewnością nikt. Obejrzeliśmy się za siebie i naszym oczom ukazała się Rada Zaklinaczy z Organizacji. Stanęliśmy jak wryci. Każde z nich stało na podeście ze swojego żywiołu. Po chwili zeszli z nich i podeszli do nas.
- Brawo dzieci. Mało kto by przeżył taki atak.- powiedziała radośnie Marianna, radna powietrza.
- Taa, dziękujemy ale jest jakiś powód dla którego tu jesteście, prawda?- zapytała podejrzliwie Iss.
- Tak moje dziecko, jest coś ważnego.- powiedział z przejęciem Ivan. Po raz pierwszy widziałem na jego twarzy smutek. Nastała cisza.
- Więc, co to takiego?- zapytałem po chwili. Radni otrząsnęli się. Najwyraźniej zamyślili się nad czymś.
- Zapewne słyszeliście o wykradzeniu Laski Jacka Frosta?- zapytał nas Ivan a my tylko przytaknęliśmy skinieniem głowy.- No więc, skoro to berło "zaginęło" to rozpoczęła się wojna.- na te słowa to szczęki nam opadły. Staliśmy przez radą z rozdziawionymi buziami. Spojrzeliśmy na siebie, zamknęliśmy buzię i przełknęliśmy ciężko i głośno ślinę.
- Wo.. wojna?- zapytała niepewnie Emilly.
- Niestety tak. Wojna pomiędzy nami, Złodziejami Czarów a Strażnikami Marzeń. Rozpoczęła się z chwilą zniknięcia tej laski, lecz dopiero teraz Strażnicy zaczynają nas atakować. Te mutanty, które was zaatakowały, to ich dzieło. Chcieli się pozbyć nowych bo stanowicie zagrożenie dla nich! Więc kiedy tylko Matt przejdzie Ceremonię wyboru, która jest przyspieszona, to będzie waszym zadaniem. Znaleźć Laskę Frosta i zaprowadzić ponownie spokój między nami. Ja wiem, zadanie nie jest łatwe ale poradzicie sobie. Wierzymy w was.- ostatnie zdanie powiedzieli razem i rozpłynęli się w powietrzu. Dosłownie. Nastała kolejna chwila ciszy. Tym razem przerażającej ciszy.
- Ale jak mamy dać se rade! Ledwo pokonaliśmy tych... mutantów, a co dopiero walka z innymi!?- mówił rozwścieczony i jednocześnie wystraszony Nathan. Nie dało się go uspokoić. Wpadł w szał. Jego oczy zaświeciły się a on sam zaczął zamieniać się w inne, tajemnicze stworzenie. Po chwili przed nami zamiast normalnego Nathana stał... stwór z powietrza! Oczy świeciły się na jasno-zielono. Niepewnym krokiem Emilly do niego podeszła. Złapała za dłoń a żywiołak, bo tak to się nazywało, spojrzał na nią. Po chwili zerwał się silny wiatr a nasz Nathan powoli wracał do normalnego kształtu, a raczej formy. Gdy tylko znormalniał w każdym calu, upadł na ziemię wyczerpany. Emilly klęknęła nad nim i przytuliła do siebie. On był przytomny, to było widać. Puścił do mnie oczko. Więc o to chodziło... cwaniaczek! Udawał że zemdlał tylko temu żeby wzbudzić u Emilly współczucie i troskę. Zawsze mu się podobała. Zaśmiałem się donoście a wszyscy spojrzeli na mnie sztyletującym spojrzeniem, więc przestałem. Ale muszę przyznać, ledwo powstrzymywałem się od śmiechu. Po chwili Nathan podniósł się a Emilly go pocałowała. Była oszołomiona i chyba sama nie dokończa wiedziała co zrobiła. Wstała energicznie i spuściła głowę. Nathan uśmiechną się uwodzicielko w jej kierunku na co ona też się uśmiechnęła. Teraz już każdy się śmiał. Trwało to chwilę. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoim kierunku. Ja i Nathan do mnie, Brandon i Emilly do siebie a Iss do butiku swojej mamy. Chciała pomóc przy zamknięciu. Niedługo zaczyna tam praktyki, więc chce się przypodobać swojej matce. Trochę chore że córka musi się aż tak starać żeby spodobało się to jej matce, ale... nie jestem od oceniania. Weszliśmy do domu i rozebraliśmy się. Zamknąłem drzwi wejściowe i mieliśmy iść na górę, gdy ktoś zadzwonił do wrót mojego domu. Stałem niedaleko dzwonka więc ta muzyczka tak mi po uszach walnęła... myślałem że zniszczę! Otworzyłem drzwi i w nich stał Tyler.
- Cześć! Co się do mnie sprowadza?
- Chciałem pogadać o...- i chyba zobaczył moją ciotkę bo zarumienił się nieco. Nie! Tylko nie to! Czyżby biedak się w niej zakochał?! Boże, tylko nie to!- chciałem pogadać o Isabelle.
- Uff...- odetchnąłem z ulgą nieco głośniej niż powinienem. Tyler spojrzał na mnie badawczym spojrzeniem. Zaprosiłem go do środka i poszliśmy do mnie. Był bez kurtki, więc chyba mieszkał niedaleko. Co jeśli widział naszą walkę z tymi stworami? Aa... on jest Złodziejem Czarów to zrozumie. Ale nie to teraz było ważne. Weszliśmy do mojego pokoju, oczywiście Mike też musiał się wbić. Widząc Tylera zareagował trochę nerwowo, wiecie... widział go pierwszy raz, więc nie ma co się psu dziwić. Wytłumaczyłem pupilowi co i jak i po chwili podszedł do mego gościa. Tyler już siedział na łóżku, więc Mike korzystając z okazji, położył się koło niego a pysk położył na jego nodze. Blondyn niepewnie go pogłaskał.
- No więc? Co jest z Iss?
- Bo widzisz, od ostatniego spotkania w sali ogólnotreningowej nie mogę przestać o niej myśleć. Co to może znaczyć?- zrobiłem wielkie oczy. Serio? Nie wiedziałeś co to znaczy? Chłopie...
- Chłopie...- powtórzyłem moje myśli- Ty się w niej zakochałeś!
- Serio? Uf.. myślałem że to coś gorszego. Dzięki za pomoc stary. Jesteś najlepszy!- powiedział i wybiegł z mojego pokoju. Podszedłem do okna i zobaczyłem jak biegnie w kierunku domu Iss. Ahh.. ta miłość, z ludzi debili robi. Wróciłem na krzesło i spojrzałem na zegarek. Była 23.00. Czas spać! Zrzuciłem Mika z łóżka i pościeliłem je. Rozebrałem się i runąłem na moje kochane, mięciutkie łóżeczko. Lecz chwila, coś łazi mi po nogach...
- Mike, do cholery!? Nudzisz się czy jak?- pies tylko odwrócił głowę w moją stronę uśmiechając się jak zły charakter. Da fuq? Mój pies jest mega, megaa dziwny. Potrząsnąłem głową i powoli zasypiałem.
       Obudziło mnie lizanie po lewej ręce która wystawała z łóżka. Wstałem jak poparzony a pies usiadł obok wyjścia z pokoju. Postałem mu groźne spojrzenie i wyszedł piszcząc. Wyglądał tak śmiesznie, że zacząłem się śmiać. Spojrzałem na zegar, była już 8.00. Dzisiaj próbę zaczynamy o 9.00 bo moje ćwiczenia w Organizacji zaczynają się po dwunastej. Wstałem, podbiegłem do szafki z ubraniami wyciągając z niej niebieską koszulkę, czarny sweter na zamek i ciemne jeansy. Wyciągnąłem też skarpetki i bieliznę i pognałem do łazienki. Na całe szczęście była wolna. Umyłem się, ubrałem i poszedłem na dół. Śniadanie było już gotowe. Ciotka siedziała w salonie i oglądała jakiś serial. Obok niej siedział Daniel. Po chwili usłyszałem jak ktoś zbiega z góry. Usiadłem przy jednym z krzeseł i zacząłem wlewać mleko do miski z płatkami gdy nagle obok mnie stał półnagi Nathan.
- Aaaa! Gościu?! Gorzej!?- krzyknąłem przerażony wylewając trochę mleka na blat.
- Nie mogę znaleźć czystych ciuchów. Mogę pożyczyć coś od ciebie?- zapytał błagalnym głosem.
- Jasne, tylko ubierz się człowieku!
- Spoko, jasne. Dzięki.- pobiegł do mnie na górę. Zaśmiałem się cicho do siebie i potrząsnąłem głową. Wstałem, wziąłem szmatkę i wytarłem mleko. Potem kolejna próba zakończyła się powodzeniem. Mogłem zjeść płatki. Gdy delektowałem się płatkami, ktoś do mnie zadzwonił.

________________________________________________________________

Mam nadzieję że nie zanudziłam was na śmierć. :p
Jak się prezentuje rozdział? Podobał się czy nie do końca? 
Piszcie w komentarzach i przypominam że do soboty jest dostępna zabawa "Zapytaj Admina". W porównaniu do poniedziałku i wtorku to mało tam się dzieje więc jeśli się nie podoba to możemy ewentualnie zagrać w "Zapytaj bohatera" lub coś innego. Uczcijmy jakoś ten tysiąc z hakiem! Pierwszy tysiąc jest tylko raz, więc uczcijcie to ze mną! :*
Pozdrawiam i do kolejnego,
Elfik Elen <3

4 komentarze:

  1. Podoba mi się ten ten rozdział :)
    Głównie walka.
    I Nathan! :D Nie wiedziałam, że jest aż tak sprytny :) Choć mógłby się ubrać ;)
    Ze spraw technicznych jedna uwaga: akapity robi się również przy dialogach.
    I dlaczego nie odpowiedziałaś na moje ostatnie pytanie?!

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajny rozdział. Cała ta walka, no i wszystko genialnie opisane. Nathan, to po prostu powaliło mnie na podłogę. Normalnie spryt nad sprytami. Stara siè chłopak ;) i ogólnie widzę, że miłość w tym rozdziale rozkwita.
    Pozdrawiam ♥

    http://szkolaastridlilo.blogspot.com/p/spam.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpadające od wody głowy D: ueee.
    Ach, Nathan i Emily <3 jak słodko! Nathan, bezczelny uwodziciel! XD
    LOL. Tyler mnie zaskoczył. Wpadł, myślał, że coś z nim nie tak, Matt go uświadomił i wypadł z domu. What the fuck XD?!
    Nagi Nathan atakuje! Znaczy... czekaj. Pół nagi. To co on w takim razie miał na sobie? Tylko gacie? XDD Biedny Matt się przestraszył!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nathan i Emily <3333 coś wspaniałego!
    Nie mogę się doczekać nn

    Zapraszam na 10 rozdział http://aquasenshi.blogspot.com/
    Senshi

    OdpowiedzUsuń