piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 25



        - Chyba Cię coś boli?- Nathan zaśmiał się niczym szaleniec.
- No nie, taka jest prawda. Już jakiś czas temu śnili mi się rodzice i powiedzieli o tym wszystkim.- powiedziałem i nastąpiła cisza, którą przerywało szlochanie pani Sky. Dalej popłakiwała. Szkoda mi jej. Musiała uświadomić swoje dziecko że jest adoptowane, straszne. I dla niej i dla Nathana. On natomiast już nie płakał tylko był silnie zdezorientowany. Po jego minie widać było że to był dla niego cios. Nie wiedział co ma powiedzieć. Otwierał kilkakrotnie usta, lecz po chwili je zamykał i podśmiewał się jak opętany.
- Wiem że to dla ciebie jest cios.- zaczęła pani Sky łapiąc syna za rękę. Ten spojrzał na nią mściwie i oderwał swoją rękę. Jego matka posmutniała jeszcze bardziej.
- No to chyba logiczne! I na dodatek dopiero mi o tym mówisz!- prychnął.- Cudownie, po prostu cudownie!
- Wcześniej nie byłeś...
- Co nie byłeś, co nie byłeś kobieto?! W normalnych rodzinach zastępczych od razu mówi się swoim wychowankom o tym że są adoptowani! O ja pierdolę!- krzyknął i złapał się za głowę powtarzając przekleństwo kilkakrotnie.
- Nath, proszę cie, uspokój się.- powiedziałem lecz od razu tego pożałowałem. Spojrzał na mnie gniewnym spojrzeniem.
- A ty czemu od razu mi nie powiedziałeś, co?- zapytał a spuściłem głowę. Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.- No odpowiedz do kurwy nędzy!- krzyknął.
- Bo się bałem! Bałem się twojej reakcji! I zresztą sam nie byłem do końca pewien tego co mi powiedzieli, nie wiedziałem co o tym myśleć więc się na mnie nie wydzieraj, dobra?!- nie wytrzymałem i sam krzyknąłem. Poczułem się, dziwnie to zabrzmi, lepiej. Wstałem z metalowego stołka i podszedłem do okna. Na zewnątrz padał deszcz. Nie dość że tutaj napięta atmosfera, to na dworze taka pogoda. Super, nie ma co. I nie wiem czemu, zacząłem płakać. To chyba dla mnie za dużo emocji jak na jeden dzień. Miły początek, nerwowy środek i zapewne smutny koniec. Po chwili poczułem jak ktoś klepie mnie po plecach.
- Stary, przepraszam. Nie chciałem na ciebie krzyczeć...- zacząłem a po chwili stało się coś dziwnego, przynajmniej dla mnie. Nathan przytulił mnie po bratersku. Myślałem że zamierza mnie uderzyć czy coś w tym rodzaju a tu taka niespodzianka. Miła oczywiście. I ten zaraz także zaczął ryczeć.
- To ja przepraszam.- zaczął.- Nie powinienem unosić na ciebie głosu.
         Postaliśmy w tej pozycji jeszcze z trzy minuty i lekko go odepchnąłem. Wytarłem łzy i uśmiechnąłem się. Po chwili pani Sky podeszła do nas, pożegnała się i powiedziała że nie będzie nam przeszkadzać. Zaśmialiśmy się i wyszła. Zajęliśmy miejsca na łóżku i jakby nic się nie stało, zaczęliśmy rozmawiać. Na początku nie mogliśmy znaleźć wspólnego tematu, lecz po chwili sam się odnalazł. Nathan zapytał mnie o rodziców. Zdziwiony że szybko się otrząsną, zacząłem opowiadać o nich. Widziałem że nie jest mu łatwo, ale słuchał z uwagą. Zapytał mnie czy gdyby żyli, czy powiedzieli by nam o tym że jesteśmy braćmi. Zatkało mnie, bo niby skąd mam to wiedzieć. Nie odpowiedziałem nic a milczenie było dla niego odpowiedzią. Pogadaliśmy jeszcze na inne tematy i spojrzałem na zegarek. Była już 20.00. Pożegnałem się z Nathanem i wyszedłem z sali. Na odchodne powiedziałem że razem z Leną zrobimy wszystko by mu pomóc. Podziękował a na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. Trzeba mu przyznać, szybko się pozbierał po takiej informacji. No, ja na jego miejscu bym się załamał. Wychodząc z sali, kierowałem się do wyjścia.
        Gdy opuściłem lecznicę, postanowiłem odwiedzić Lenę. Chciałem jej powiedzieć że lekarz prosił o pomoc w sprawie mojego brata. Jej, jak to brzmi... mojego brata. Ale faza, wreszcie mogę tak mówić i pisać. Skręciłem w odpowiednią uliczkę domów jednorodzinnych i szukałem domu Leny. Mówiła mi jak wygląda, ale tutaj wszystkie były podobne. Gdy byłem niedaleko odpowiedniego domu, usłyszałem jak coś za mną krzyczy. Obróciłem się i zobaczyłem cztery demony. Przecież zostały pokonane, czego więcej chcą?! Zaczęły biec w moim kierunku. Skupiłem się i poczułem przypływ energii. Oczy mi się zaświeciły i po chwili hydrant, stojący obok, wybuchł a z wody stworzyłem dysk, który rzuciłem w kierunku demonów. Jeden dostał i padł na ziemię. Następnie stworzyłem falę, którą utrzymywałem. Gdy wrogowie byli na tyle blisko, podbiegłem i ją puściłem. Woda mnie ominęła, lecz nie ich. Cała czwórka odpłynęła. Lecz po chwili stało się coś dziwnego. Jeden z nich zaatakował mnie kulą ognia! Nie zdążyłem zrobić uniku i padłem na ziemię. Podniosłem rękę lecz demon był szybszy i przyparł mnie do ziemi. Zaczął wołać swoich i tamci ustawili się wokół mnie i siedzącego na mnie demona. Po chwili otaczający nas, zostali zamrożeni a ten co na mnie siedział, zaczął uciekać. Obróciłem się i zobaczyłem Lenę stojącą na ganku. Pomachała mi i stworzyła wodną kulę, którą zamroziła i rzuciła nią w kierunku uciekającego wroga. Dostał w głowę i padł nieprzytomny na ziemię. Po chwili reszta odmroziła się, podbiegła do leżącego na ziemi demona, podnieśli go i uciekli. Wstałem z ziemi i podszedłem do domu Leny.
- Tak szybko się za mną stęskniłeś?- zapytała śmiejąc się.
- To też, ale mam do ciebie interesa.- powiedziałem a ta spojrzała na mnie pytająco. Zaprosiła mnie do środka. Poszliśmy do salonu, usiedliśmy na kanapie i zacząłem mówić o co chodzi i co chciała pani Sky. Była zszokowana gdy dotarłem do momentu w którym powiedziałem że ja i Nathan jesteśmy braćmi ale dalej słuchała z uwagą. Gdy skończyłem swój wywód, wstała z kanapy i podeszła do okna.
- A co jeśli nie uda się go uzdrowić? Cudotwórcą nie jestem.- zapytała.
- Przynajmniej będziesz miała świadomość że robiłaś wszystko co mogłaś by mu pomóc.
- Masz rację. To jak już jesteś to może zrobi ci herbatę czy coś?
- Nie, dzięki. Ja tylko po to przyszedłem. Będę się zbierał. Do jutra.- pożegnałem się i ruszyłem ku wyjściu.
- Do jutra.- powiedziała Lena zamykając drzwi wejściowe. Ruszyłem ku drodze powrotnej do domu.

_________________________________________________

Taak, wiem. Krótki ale proszę ja was, nie narzekajcie. Teraz mam i tak dużo nerwów z powodu wyników egzaminów które będą 18.06.
No, ale nie będę zamulała. Mimo że krótki to mam nadzieję że się podobał. Postaram się aby kolejny był dłuższy. A tymczasem piszcie co myślcie.
Pozdrawiam i do następnego,
Elfik Elen

8 komentarzy:

  1. Mimo braku przecinków i przekleństw, których jestem przeciwniczką (choć zdarza mi się w naprawdę stresujących sytuacjach ich używać), rozdział bardzo mi się podoba :)
    Nathan wreszcie wie, że z Mattem wiążą go więzy krwi :)
    Opis krótkiej walki z demonami też niezły.
    Ale najpiękniejsza scena to uścisk braci, no po prostu aww*.*

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D
      Chciałam ten uścisk jakoś bardziej emocjonalnie opisać, ale nie wychodziło.
      A z przekleństwami, to pod poprzednim rozdziałem ostrzegałam że się pojawią :*

      Usuń
  2. Rozumiem wściekłość Nathana! Mogła mu o tym wcześniej powiedzieć :c ja nie lubię czytać tylko przekleństw, które są rzucane bez powodu! Jeżeli chodzi o nadanie emocji sprawie... czemu nie! Poza tym sama klnę jak szewc (tylko ciiii).
    Ooooooch. To takie słoooodkie! Przytuliiiił go! *rozpływa się*
    Ach, te demony, demony są wszędzie!
    Krótki, ale bardzo przyjemmy rozdzialik. Życzę udanych wyników ^___^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OH MY GOD! Piąteczka! Też klnę jak szewc :) Wiem, nie ma czym się chwalić, więc udawajcie że tego nie czytaliście.

      Ty tam się nie rozpływaj bo kto, oprócz Cleo, będzie komentował? Tylko wy mi praktycznie zostałyście :( Reszta gdzieś przepadła ;((

      Ty mi o wynikach nic nie mów, ob na samą myśl mnie szlag trafia! Ale dziękuje :*

      I dziękuje za miły komentarz

      Usuń
  3. To jest jeden z lepszych rozdziałów :) cudowny!!! <3 Czekam na następny z niecierpliwością :D
    http://tkaczemarzen.blogspot.com/
    http://nieprzecietniludzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba każdy by tak zareagował gdyby się dowiedział tak późno, że jego rodzice to jednak nie jego rodzice, a jego przyjaciel to jego brat. Ja bym miała wtedy takiego mindfucka i byłabym zła itd. W pełni rozumiem Nathana.
    Uroczy był ten braterski uścisk :3
    Ogólnie bardzo mi się podobał rozdział ^^
    ---
    Nie wiem jak, ale ja się nie stresuję przed wynikami egzaminów. Może dlatego, że mniej więcej wiem jakie są. Oczywiście nie najlepsze (prócz polskiego).
    ---
    Pozdrawiam i weny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :*

      Znaczy ja tak mega się nie steruje ogólnie testami, tylko częścią humanistyczną, bo jak wybieram się na dziennikarstwo to potrzebne jak cholera. No jeszcze geografia, ale to jakoś przeboleje bo ona to w najmniejszym stopniu jest potrzebna.

      Usuń