__________________________________________________________
Na sali nastała grobowa cisza. Słychać jedynie było unormowane oddechy rekrutów. Po chwili Radni wyszli zza stołu, na którym stały drewniane misy. Podeszli do krawędzi wzniesienia i zaczęli.
- Zgromadziliśmy się tutaj, aby dokonać wyboru Waszych mocy. Decyzja ta musi być przemyślana, ale i szybka. Po dokonaniu wyboru nie możecie zmienić decyzji, chyba że nie przejdziecie pomyślnie testu umiejętności.- powiedział Radny ognia patrząc na każdego z nas przeszywającym spojrzeniem. Znów nastała cisza, którą przerwała Radna wiatru.
- Gdy odczytam nazwisko, proszę o podejście do misy i dokonanie wyboru. Pierwszy idzie Daniel Animus.- wszyscy zaczęli szeptać a chłopak wyłonił się z tłumu. Przydzielili go wstępnie do zaklinaczy ziemi. Wyglądał dość niewinnie. Dziecięce rysy twarzy, krótkie blond włosy i czarne jak smoła oczy. Niepewnym krokiem podszedł do Radnych a następnie do mis. Wszystkie były zamknięte i dla utrudnienia, Radni pozamieniali je miejscami. Daniel wahał się chwilę, lecz zaraz wskazał palcem jedną z pięciu drewnianych mis. Radni gestem dłoni kazali mu ją otworzyć. Zdjął wieko a w środku leżał piasek i trawa. Uśmiechnięty wziął głęboki oddech i podszedł do Radnej ziemi. Ta pogratulowała mu i pokazała gdzie ma się udać. Wszyscy zaczęli klaskać.
- Następna będzie Ofelia Brown.- wysoka, ciemnowłosa o nieziemsko zielonych oczach dziewczyna wyłoniła się z tłumu. Przydzielono ją wstępnie do zaklinaczy ognia. Zrobiła tak samo jak jej poprzednich i podeszła do stołu. Pewna siebie otworzyła środkową misę, w której były błyskawice. Wszyscy zaczęli klaskać a ta podeszła do Radnego Błyskawic. Pogratulował jej i pokazał miejsce w które ma się udać.
Przede mną było jeszcze parę osób. Ten chłopak który mnie zaatakował w szatni, jego brat i inni. Sala opustoszała do połowy.
- Następna jest Lena Jenkins.- powiedziała Radna powietrza.Widocznie nie spodziewała się że to ją wyczytają. Stanęła jak wryta.
- Śmiało. Dasz radę.- powiedziałem klepiąc po ramieniu. Ta kiwnęła głową i poszła do Radnych. Przywitała się i podeszła do stołu. Misy znów były wymieszane. Wahała się nad ostatnią i drugą. Po chwili namysłu wybrała tą drugą. Otworzyła ją i w środku była woda. Wszyscy zaczęliśmy klaskać. Lena odetchnęła z ulgą i podeszła do Issaca, radnego wody. Pogratulował jej i pokazał miejsce w które ma iść. Radni podeszli do mis, zamienili miejscami i wyczytali kolejną osobę.
- Matt Blackwater, zapraszamy.- i tu mnie także zamurowało. Zrobiłem wielkie oczy i niepewnym krokiem zacząłem iść do wzniesienia na którym stali Radni. Przywitałem się z nimi i podszedłem do stołu. Nigdy wcześniej nie czułem się tak dziwnie jak wtedy. Pięć mis i tylko jedną można wybrać. A co jeśli wybiorę złą? Taką której mocy nie trenowałem? Te myśli nie dawały mi spokoju. Przecież od razu przydzielono mnie do zaklinaczy wody. Nie wiedziałem co mam zrobić. Zamknąłem oczy i pomyślałem na spokojnie. Jeśli wybiorę złą, to obleję test i jeszcze raz będę musiał przechodzić treningi.
- Najwyżej.- pomyślałem i wybrałem czwartą od lewej. Spojrzałem na radnych. Pokazali gestem dłoni abym ją otworzył. Bałem się jak cholera, ale trzeba było się dowiedzieć co wybrałem. Odetchnąłem z ulgą gdy zobaczyłem wodę w misie. Ulżyło mi. Podszedłem do Issaca a ten pokazał mi gdzie mam iść. Pobiegłem do tego miejsca.
Gdy dotarłem do pokoju to czekała już tam cała reszta tych, którzy wybrali wodę. Ku mojemu zdziwieniu, niewielu nas było. Tylko siedem dziewczyn i ośmiu chłopaków, łącznie ze mną. Ceremonia się nie skończyła, więc zająłem miejsce przy oknie. Usiadłem na parapecie i patrzyłem co dzieje się na dworze. Godzina szczytu. Samochody jechały jak opętane i były wszędzie. Ludzie wracali z pracy, niektórzy do nich właśnie zmierzali. Dorosłe życie jest do bani, a już niedługo sam będę takie prowadził... Boże, co ja mówię?! Od kiedy myślę na takie tematy?! Po godzinie czekania, Issac przyszedł do nas. Wszyscy podeszliśmy do niego, tworząc półkrąg.
- Dobrze, w skrócie wyjaśnię na czym będzie polegał was test. Otóż każdy z was będzie musiał znaleśc kulę wody, która da wam moc panowania nad tym żywiołem. Bo jak wiecie, a raczej powinniście, wasza moc jest niepełna. Dzięki tej kuli zyskacie pełną moc i będziecie Zaklinaczami Wody. Ale do rzeczy. Kula wody będzie znajdowała się w labiryncie, do którego wpuścimy po dwie osoby. Jest was piętnaście, więc trochę nie równo. Jedna osoba pójdzie sama. Podzielcie się na grupy i widzę was przy wyjściu, tam dopowiem resztę.- obrócił się i poszedł do wyjścia. Jego słowa potraktowaliśmy jak rozkaz. Od razu podszedłem do Leny i zaproponowałem jej współpracę przy teście. Zgodziła się bez większego namysłu. Po pięciu minutach byliśmy w dwuosobowych grupach. Gdy się już podzieliliśmy poszliśmy do wyjścia z sali, w którym stał Radny. Szkoda mi było brata chłopaka, który zaatakował mnie w szatni. Musiał działać sam.
- Dobrze oto zasady. Jest osiem wejść do ośmiu labiryntów. Jeden z nich jest przeznaczony dla jednej grupy. Gdy wejdziecie do środka, wejście zniknie i będziecie musieli dotrzeć do centrum, w którym znajduje się Kula. Lecz jest pewien haczyk. Tylko jedno z was, będzie mogło mieć pełną moc wody.
- Ale jak to? Przecież to jest bez sensu. Dlaczego jedni z nas mogą być silniejsi od innych?- zapytał poddenerwowany chłopak, chyba brat tego co szedł sam.
- Takie zasady. Ale jest jeszcze jedno. W każdym z labiryntów, są różne stworzy pilnujące wodnej kuli, więc musicie się bronić. Dobrze, wchodźcie już. Czasu coraz mniej.
- Mniej czasu? Do czego?- zapytała jakaś dziewczyna lecz Issac nie odpowiedział. Każdy z nas zaczął iść do wejść labiryntów.
Gdy wraz z Leną weszliśmy do labiryntu, wejście rzeczywiście zniknęło. Przypominało mi to trochę labirynt Minotaura z Krety. Ruszyliśmy przed siebie. Pierwsze rozwidlenie i oboje podjęliśmy decyzję że pójdziemy w lewo. Weszliśmy na lewą ścieżkę i poszliśmy dalej. Podczas drogi usłyszeliśmy dziwne odgłosy. Obróciłem się lecz nic nie zobaczyłem. Kolejne rozwidlenie. Jedna ścieżka była zamglona a druga dobrze oświetlona. Lena chciała iść w tą oświetloną, lecz zatrzymałem ją.
- Co ty robisz? Zaraz te coś nas złapie i po nas.- mówiła ze strachem w głosie. Dziwne mamrotanie było coraz wyraźniejsze i głośniejsze a do tego doszły odgłosy kroków. Nie naszych oczywiście, tylko czegoś innego.
- To patrz.- podniosłem kamyk i rzuciłem nim na oświetloną ścieżkę. Gdy tylko kamień opadł na ziemię, usłyszeliśmy odgłos niszczonego muru i ścieżkę szlag trafił. Rozpadła się tworząc wielką, głęboką dziurę. Pokazałem kciukiem drugą drogę i weszliśmy do niej.
Mgła była bardzo gęsta, ledwo cokolwiek widzieliśmy. Po chwili Lena wpadła na pewien pomysł. Zamknęła oczy a gdy je otworzyła oczy świeciły się jej na jasno-niebiesko. Wyciągnęła rękę przed siebie a mgła zaczęła w nią wsiąkać, jakby woda w gąbkę. Gdy było już możliwe widzenie czegokolwiek, Lena opuściła dłoń a oczy przybrały naturalny kolor. Ruszyliśmy dalej. Znów usłyszeliśmy dziwny odgłos i kroki. Obróciliśmy się i zobaczyliśmy jak za nami idą dwie postaci. Gdy podeszły bliżej okazało się że są to wampiry.
- Co one tu robią?! No niby miały być potwory ale żeby wampiry?!- zacząłem krzyczeć jak opętany i po chwili poczułem ból policzka. Lena walnęła mnie z liścia. Przyznam się, pomogło. Potarłem obolałe miejsce i zamknąłem oczy. Wyobraziłem sobie że zza ściany wypływa woda, która pochłania jednego z wrogów. Gdy otworzyłem je, zaczęły się świecić lecz zamiast fali zza ściany, pojawiła się kałuża.
- Lepsze to niż nic.- mruknąłem pod nosem i stworzyłem kulę wodną, którą rzuciłem w wampira. Dostał i poleciał na ścianę. Lena szybkim ruchem zamroziła go. Drugi krwiopijca rzucił się na nas, a raczej na mnie. Powalił mnie na ziemię i przyłożył profilową cześć twarzy do ziemi. Poczułem jak dotyka mnie po czyi. Chciałem się wyrwać, lecz nie mogłem. Silny był skurwysyn.
- Lena, pomocy!- krzyknąłem a dziewczyna od razu kopnęła wampira w żebra. Ten puścił mnie i poleciał na ścianę. Korzystając z okazji, stworzyłem mały pas wodny, który skierowany był we wroga. Oberwał. Lena znów użyła swojej mocy i zamroziła wredną pijawkę. Wstałem z ziemi, otrzepałem się i ruszyliśmy dalej.
Znowuż kolejne rozwidlenie. Myślałem że szlag mnie trafi. Tym razem było trzy do wyboru. Jeszcze przed wejściem postanowiliśmy z Leną trzymać się razem, bo w pojedynkę możemy nie dać sobie rady. Po chwili burzliwej narady, wybraliśmy środkową ścieżkę. Weszliśmy w nią i od razu pożałowaliśmy tej decyzji. Nie wiadomo skąd, zaczęły biec na nas demony. Na całe szczęście niedaleko stały beczki z wodą. Skierowałem w ich kierunku rękę i zamknąłem oczy. Gdy je ponownie otworzyłem świeciły się a woda zaczęła się unosić. Stworzyłem z niej wodną barierę, która otoczyła Lenę.
- Utrzymuj ją a ja odwrócę ich uwagę.- powiedziałem jej i opuściłem rękę. Ta szybko podniosła swoją a oczy jej oczy zaświeciły się.
- Zgłupiałeś? Mieliśmy się nie rozdzielać!
- Spokojnie, spotkamy się za chwilę. Mam nadzieję że to zadziała.- ostatnie zdanie powiedziałem do siebie i wybiegłem za barierę. Demony od razu zaczęły biec w moim kierunku. Zacząłem uciekać w przeciwną stronę od tej w którą się kierowaliśmy. Gdy byłem przy skrzyżowaniu trzech dróg, stanąłem. Demony wyłoniły się z ścieżki i pędziły prosto na mnie. Korzystając z okazji że jeszcze biegły, stworzyłem wodny trójząb i gdy się zbliżyli, zabiłem każdego. Puściłem broń, która zamieniła się w kałuże i pobiegłem do Leny. Ta dalej stała i utrzymywała barierę. Wbiegłem pod nią a ona ją opuściła. Zrobiła zamach i znów dostałem w policzek.
- A teraz za co?- zapytałem pocierając obolałe miejsce.
- Że mnie zostawiłeś samą! Mogłeś umrzeć, idioto!- z jej oczu wydobyły się łzy. Podszedłem do niej i przytuliłem. Ta po chwili także się przytuliła i zaczęła płakać na mój czarny kaftan.
- Bałam się o ciebie, rozumiesz?
- Rozumiem i przepraszam. Ale dzięki temu możemy iść dalej. To już niedaleko.- odsunąłem ją od siebie dalej trzymając za ręce i patrząc w jej piękne oczy.
- Jesteś pewny że możemy iść?
- No jasne, chodźmy.- puściłem ją i ruszyliśmy dalej. Ta jednak myślała że znów padnie mi podobny pomysł do głowy i złapała mnie za dłoń.
Mówiąc że jesteśmy niedaleko, chciałem ją tylko pocieszyć a okazało się że na prawdę zaraz znajdziemy się przy Kuli Wody. Co prawda, mieliśmy do przejścia jeden, długi korytarz le nagroda będzie tego warta. Gdy tylko weszliśmy do tej długiej ścieżki, Lena zmartwiła się, co można było zobaczyć po jej wyrazie twarzy.
- Co się stało?- zapytałem patrząc na nią.
- Po prostu, boję się tego. Issac powiedział że tylko jedno z nas będzie mogło mieć pełną moc.
- I co, tylko tym się martwisz?
- A ty nie?- zamilkliśmy. Byliśmy w połowie drogi gdy usłyszeliśmy jak coś dużego biegnie w naszym kierunku. Obróciliśmy się napięcie, puszczając nasze dłonie i zobaczyliśmy jak Minotaur biegł na nas.
- Musiałeś gadać że przypomina ci to labirynt na Krecie? Teraz mamy też potwora stamtąd!
- Nie wiedziałem że się pojawi!- w tym momencie podbiegł do nas. Zatrzymał się i bacznie się nam przyjrzał. Po chwili krzyknął przeraźliwie i zrobił zamach swoją maczugą, czy czym tam miał. Podskoczyłem robiąc unik, Lena także. Znów robił zamach. Zobaczyłem jak niedaleko nas coś świeci.
- Jesteśmy w centrum labiryntu! Tam jest Kula!- pokazałem palcem i od razu pobiegliśmy w tamtym kierunku. Rzeczywiście, to była Kula Wody. Leżała na kolumnie na którą padało światło z sufitu. Pięknie to wyglądało. Podbiegliśmy tam i stanęliśmy po przeciwnych stronach kolumny. I oczywiście przybiegł nasz kolega Minotaur. Spojrzał na mnie a potem na Lenę, lecz wybrał mnie. Dlaczego każdy stwór musi zabić najpierw mnie? Te pytanie zadaję sobie od pierwszej walki, tej z Danielem i Nathanem w parku w nocy, o której się o wszystkim dowiedziałem. Zaczął biec w moim kierunku. Nie zdążyłem nic zrobić, bo już mnie trzymał w swojej łapie. Zaczął zaciskać dłoń i mnie także. Lena pisnęła z przerażenia i zaczęła rzucać w potwora kamieniami, lecz bez skutku.
- Auaa! Lena, bierz tą Kulę! Auaa!- krzyczałem z bólu próbując się wyrwać z żelaznego uścisku.
- Ale...
- Bierz ją i się ratuj! Aaauua!- i w tym momencie Minotaur połamał mi rękę, lecz co go to obchodziło. Zaczął ściskać mocniej. Lena podeszła do Kuli ciągle na mnie patrząc. Dotknęła jej a Wodna Kula zamieniła się w płaszcz, który otoczył ją. Po chwili jakby wsiąknął w jej ciało, a światło padające na kolumnę oślepiło Minotaura, dzięki czemu puścił mnie na ziemię. Uderzyłem połamaną ręką w ziemię, co jeszcze bardziej zabolało. Lena byłą i tak wściekła więc posłała w potwora promień wody, który odrzucił go daleko. Wstałem, trzymając się za połamaną rękę. Na całe szczęście kość mi nie wylazła więc jest spoko, ale ból był cholernie mocny. Lena podbiegła do mnie i przytuliła. Syknąłem cicho z bólu ale uśmiechnąłem się widząc że jest szczęśliwa.
- Dziękuje ci Matt.
- Nie musisz. Musiałaś to zrobić bo inaczej bym już nie żył.
- Ale i tak ci dziękuję.- jeszcze raz mnie przytuliła i pocałowała w policzek. Złapała mnie za obolałą rękę i zamknęła oczy. Po chwili na mojej połamanej ręce pojawiła się woda, która zaświeciła się a ból zniknął.
- Dzięki.
- Nie musisz. Musiałam ci jakoś pomóc po twoim poświęceniu.
- Weź przestań, chodźmy stąd.- powiedziałem uśmiechając się do niej. Po chwili z dziury w suficie, z której dobiegało światło, stworzył się portal i pokierował się ku nam. Weszliśmy do niego i znaleźliśmy się w sali. Byliśmy pierwszymi, którzy wyszli z labiryntu.
- Które z was ma pełną moc?- zapytał Issac.
- Ja, ale tylko i wyłącznie dzięki temu że Matt kazał mi jej dotknąć.- odpowiedziała Lena patrząc na mnie. Radny pozwolił nam iść do szatni i się przebrać w nowe szaty. Gdy to uczynimy mamy stawić się w biurze Radnych. To tam dadzą nam Tatuaże Zaklinacza, czyli takie coś jak ma Nathan.
_____________________________________________________
Yhm... oto kolejny rozdział.
Starałam się aby był ciekawy i mam nadzieję że taki jest.
Wiem, nasadziłam błędów ile wlezie o powtórzeniach nie wspomnę, ale byłam tak ubita po tym teście że ledwo cokolwiek mogłam przeczytać.
I takie pytanie do was, co sądzicie o tym opowiadaniu, bo ostatnio usłyszałam takie krytyki że waham się nad zawiedzeniem działalności tego bloga. A ściślej mówiąc, kilka osób z mojej szkoły tak shejtowało to opowiadanie pisząc do mnie maile, że naprawdę, załamała się je czytając. Jedni piszą że po co się zajmować pisaniem, skoro nie umie się ciekawie pisać a drudzy żebym spierdalała z internetów bo to nie dla mnie, no dosłownie tak pisali! Miałam multum takich wiadomości. Bo wiecie, ja to mogę wszystko rzucić w chuj ale szkoda mi będzie tych ludzi którym się to jednak podoba tak?
Więc szczerze, co sądzicie o opowiadaniu? Piszcie w komentarzach.
A także komentujcie odnoście rozdziały, czy fajny wiecie... jak zawsze.
No to pozdrawiam i do następnego, o ile się pojawi...
Przybita i zmęczona,
Elfik Elen