sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 5

   Idąc przez park czułem się mega nieswojo. Spowodowane to było atakiem demona, tym że mój najlepszy przyjaciel ma magiczne zdolności, o której nawet nie powiedział, i to że idę na spotkanie z jakimś kolejnym porąbańcem który gada o demonach i innych tego typu sprawach. A i jeszcze tatuaż Nathana, który się już nie rusza... Chwila, CO?! Przecież jeszcze parę godzin temu ten ptak machał skrzydłami?!
- Ja mam zwidy czy jak? Twój tatuaż się ruszał a teraz przestał! Jak?- pytałem nerwowo
- Bo widzisz,- zaczął spokojnym głosem- mój "tatuaż" rusza się tylko wtedy gdy w pobliżu czają się demony, a przestaje gdy wszystkie albo uciekną albo zginą.
- Chryste! Ale to posrane! Po co ja się w to mieszam?! No powiedz, po jaką cholerę?!
- Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam. O! Jesteśmy niedaleko.- powiedział, klepiąc mnie po ramieniu. Rzeczywiście, byliśmy prawie pod posągiem Stworzyciela. Spojrzałem na godzinę w komórce. Była 23.58. Noo, ciekawe czy ten ktoś się pojawi. W sumie... miał dwie minuty, więc jeśli by mu zależało zjawił by się szybciej. Powoli traciłem nadzieję że cokolwiek się wydarzy aż nagle, zza posągu wyłoniła się postać mężczyzny. Nathan zrobił ukłon składając dziwnie dłonie. Jedną zacisną w pieść i przyłożył do przeguby drugiej. W mojej głowie narodziło się pytanie: DA FUCK?!
- Witaj Matt. Jednak przyszedłeś.- powiedział mężczyzna stojąc dalej w cieniu padającym od posągu. Jego głos był znajomy jakby... Daniel?!
- Daniel?! Co ty wyprawiasz?- zapytałem z wyrzutem.
- Skoro mnie rozszyfrowałeś to może wyjdę z cienia.- na te słowa Daniel wyszedł z cienia padającego od posągu. Był ubrany w piękne ciemno-niebieskie kimono z czarnym pasem. Karateka czy jak?
- Czemu jesteś w stroju od karate?- zapytałem.
- To nie jest strój od karate. To jest kimono nauczyciela Organizacji. Nauczyciela Zaklinaczy Wody, a ty jesteś jednym z nich.
- Czekaj, czekaj, czekaj. Zwolnij tempo. Jak to Zaklinacz Wody? I co to Organizacja?
- Więc tak, Organizacja jest to stowarzyszenie które zostało stworzone w jednym celu, a mianowicie eliminacji demonów. Organizacja podzielona jest tak jakby na cztery, dopełniające się części. Podzielona jest na sektory: Zaklinaczy Wody, Zaklinaczy Ognia, Zaklinaczy Ziemi i Zaklinaczy Powietrza. Twój przyjaciel Nathan należy do Zaklinaczy Powietrza, Emilly Cullen do Zaklinaczy Ognia zaś Isabelle Evans do Zaklinaczy Ziemi. Wracając, każdy nowy członek musi przebyć trening w każdym z sektorów który trwa dwa dni. Potem Wielka Rada zwołuje Ceremonię Wyboru, w której przyłącza się każdego członka do danego sektoru. Na Ceremonii, już po przydzieleniu sektorów, Rada zleca zadanie każdemu nowemu członkowi. Jeśli zadanie mu się powiedzie, otrzyma tytuł Złodzieja Czarów i automatycznie staje się pełnoprawnym członkiem Organizacji. Jeśli nie, od nowa zaczyna treningi i otrzymuje nowe, prostsze zadanie. Ale jest jeszcze jedna rzecz o której powinieneś wiedzieć...
- Więc słucham. Już dziś mnie nic nie zaskoczy...
- Jeśli wierzyc starym podaniom to w Organizacji znajduje się tajny piąty sektor który należy do Zaklinaczy Błyskawic. Rzadko kto tam trafia, więc ten sektor jest uznany za mit, legendę. Lecz moim zdaniem jest to sektor awaryjny, to znaczy że jeśli my zawiedziemy, oni zajmą nasze miejsce.- Daniel skończył i spojrzał na mnie. Z wrażenia szczęka mi opadła. Po chwili ocknąłem się i spojrzałem ukradkiem na rękę Nathana. Jego tatuaż znowu się ruszał co znaczyło...
- Demony w pobliżu!- krzykną Nathan i wraz z Danielem przybrali pozycje bojowe. Ja stanąłem przy posągu. W pewnym momencie zza krzaków wyłoniło się sześć stworów, takich samych jak ten w moim pokoju. Oczy Daniela zabłysnęły niebieskim blaskiem a Nathana biało-zielonym. W ich dłoni chłopaka mojej ciotki pojawiła się kula wodna a mojego przyjaciela kula powietrza. Dwa demony rzuciły się na nich lecz oni cisnęli swoimi kulami, zabijając wrogów. Oczom Daniela nie znikał blask z oczu, lecz Nathanowi tak. Odsunął się i staną koło mnie. Daniel podniósł obie dłonie i w tym samym momencie hydranty wybuchły a woda zaczęła płynąc w jego kierunku. Po chwili stworzył falę którą skierował na wrogów. Nathanowi znowu oczy zabłysnęły i cisną w falę strumieniem wiatru, który zamroził wodę a także demony. Po chwili Daniel opuścił gwałtownie dłonie a lód trzasną i tym samym zabił demony. Blask z jego oczu znikł a tatuaż Nathana znów się nie ruszał.
- To było... NIESAMOWITE!- krzyknąłem zadowolony a Nathan i Daniel uśmiechnęli się.
- To jak Matt? Chcesz być jednym z nas?- zapytał Daniel.
- Co za głupie pytanie, jasne że tak!
- To o 11.20 spotykamy się w piątkę dokładnie w tym samym miejscu co teraz, czyli pod tym posągiem.
- A szkoła?
- Spokojnie, załatwię wam zwolnienia.
- Uff... to dobrze. Bo jutro jest sprawdzian z geografii.- powiedział Nathan uśmiechając się.
- Dobra dzieciaki, zmykajcie do domu i wyśpijcie się. Czeka was, a zwłaszcza ciebie Matt, ciężki dzień. 
Poszliśmy do domu. Była godzina 2.20. Mike zaczął szczekać i bojąc się że zbudzi ciotkę, podbiegłem do niego i pogłaskałem pod uchem. Kochał jak to mu się robiło. Po chwili pieszczot pobiegł na górę, zapewne do mojego pokoju. Ja i Nathan zdjęliśmy kurtki i buty i poszliśmy dospać. Będąc w pokoju bez wahania rzuciłem się na łóżko, nawet się nie przebierając. Zasnąłem bez problemów.
    Obudziłem się i przeciągnąłem leniwie, lecz coś było nie tak... Czemu ja leżę na podłodze a Mike rozwalił się na łóżku?! Ten pies czasem doprowadza mnie do białej gorączki, lecz nie było czasu na złości. Była godzina 10.20, czyli jeszcze godzina do spotkania. Bez wahania pobiegłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic i ubrałem nowe ubrania. Wyjąłem czarno-niebieski sweter, czarne spodnie i białe skarpetki. Zbiegłem na dół, lądując na twarzy. Pojechałem aż do kuchni. Wstałem gwałtownie a przy stole siedzieli roześmiani Nathan i ciotka.
- Ha ha, bardzo śmieszne... Nathan musimy już wychodzić, jeśli mamy zdążyć..- mówiłem pokazując zegar wiszący za mną.
- Faktycznie. Przepraszamy Madge, ale musimy iść.- powiedział Nathan biorąc łyka lemoniady.
- Jasne. To powodzenia na sprawdzianie!
- Dzięki.- powiedzieliśmy razem i poszliśmy do wyjścia. Założyliśmy stosowne ubranie i wyszliśmy z domu. Była 11.00. Wyciągnąłem komórkę celem skontaktowania się z Emilly, lecz nie było to potrzebne bo ona i Iss biegły w naszym kierunku.
- O Matt! Cześć. To ty idziesz z nami?- zapytała Iss.
- A widzisz kogoś innego?
- Spokojnie, już wie i zgodził się.- powiedział Nathan a dziewczyny odetchnęły z ulgą.
- No czas najwyższy! Dobra chodźmy bo się spóźnimy.
Na te słowa pobiegliśmy pod posąg Stworzyciela. Daniel już na nas czekał.
- Dobra, nie ma czasu na powitania. Dzisiaj wyjątkowo Rada ma ważną wiadomości. Musimy już iść.
Bez zastanowienia poszliśmy za Danielem. Po piętnastu minutach marszu przez park dotarliśmy do wielkiego i wysokiego budynku. Była to główna siedziba Organizacji. Inni członkowie już wchodzili pospiesznie do środka. My także to uczyniliśmy.
     Weszliśmy do wielkiej sali głównej. Na wzniesieniu stało pięć osób. Byli to członkowie Wielkiej Rady. Każdy był z innego sektoru co pokazywał kolor ich szat. Wyglądali na zdenerwowanych.
- Spotkaliśmy się tutaj, ponieważ stało się coś strasznego...- zaczął mężczyzna w niebieskim kimono.

_____________________________________________________________________

A więc jak? Podobał się? Wiem, jest krótki, ale dlatego że chciałam zatrzymać w ciekawym momencie. Mam nadzieję że się udało. Może jakieś domysły, co się takiego stało? Piszcie o tym w komentarzach na które z niecierpliwością czekam! 
A i mam też pewną wiadomość. W związku z tym iż mój kochany przyrząd do umieszczania rozdziałów, zwany też komputerem zaczął się ostro ścinać, moja mama wpadła na pomysł aby oddać go do naprawy. Jeśli wierzyć  jej słowom dzisiaj ma przyjechać gostek od naprawy. Więc...  znowu nie będę miała jak umieszczać rozdziałów. Wiem znienawidzicie mnie za to, co jest zrozumiałe, ale proszę o wytrwałość, gdyż jeszcze to nic pewnego ale wołałam abyście wiedzieli.

4 komentarze:

  1. Czekaj... Emily Rose. Kojarzy mi się z egzorcyzmami Emily Rose D: boję się! Miałam schizy po ich oglądnięciu D: A teraz powracając do fabuły. Miałabym taką samą minę i zachowywałabym się tak samo jak Matt w tej sytuacji, no, serio O___o. Demony? Zaklinacze? What the fuck XD?
    Co strasznego się stało :O?! Zaczynam się bać!... W ogóle ten cały Daniel jakiś taki podejrzany! Czekam na następny rozdział C: i ciekawe czy będzie coś o tych zaklinaczach błyskawic *___*

    OdpowiedzUsuń
  2. Naff, jak Ty coś zauważysz, to zaczyna się to udzielać innym :P Także oglądałam dawno temu "Egzorcyzmy Emily Rose" (nie do końca, 12 latkowie zbyt szybko się boją), po czym w nocy byłam tak sparaliżowana strachem, że bałam się spojrzeć na środek pokoju, by jej tam opętanej nie widzieć ^^
    Co do rozdziału- JEST!!!!!
    Wreszcie Organizacja :D Matt Zaklinaczem Wody? Świetnie! Zawsze mnie ciągnęło do wody, zawsze, gdy wyobrażałam sobie, że mam moc, to widziałam się panującą nad wodą właśnie.
    Daniel? Poważnie? To chyba wiadomo, po co się kręcił przy Madge- by obserwować Matta.
    Co takiego się wydarzyło, że zwołano spotkanie? Demony przedostały się masowo przez portal na Ziemię?
    I czy Zaklinacze Błyskawic to mit czy może ukryta prawda?

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię, świetny blog.
    szczegóły:
    http://wybrani-opowiadonia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz jaka byłam wczoraj wściekła? Radośnie czytam sobie piąty rozdział i wiedzę, że taka końcówka, która zachęca do przeczytania następnego rozdziału. Szczęśliwa, że nie będę musiała czekać chcę napisać komentarz do 5, a tu co? Brak połączenia z siecią. Myślałam, ze padnę.
    Ten rozdział był super, super, super :)
    Prawdopodobnie dzisiaj wieczorem przeczytam 6 i 7 ;)

    OdpowiedzUsuń